Samochód pędził przez oświetlone blaskiem latarni ulice
Londynu. Noc po cichu zakradła się do
miasta i ogarnęła je ciemnością.
Światła w oknach powoli zaczęły gasnąć.
Londyn kładł się do snu. Już nawet nocne Marki znużone ciężkim dniem,
znalazły się w objęciach Morfeusza.
Niall należał do tych nielicznych, którym ta noc nie przyniosła
snu. Wydarzenia tego dnia przeplatały
się przez jego myśli. Rozmowa z Jade .
Rozmowa z Louisem. Nie, zła kolejność. Najpierw rozmowa z Louisem, w której to…
no właśnie.
Chłopak był już w
połowie drogi, kiedy usłyszał dźwięk swojego telefonu. Na wyświetlaczu pojawiło
się zdjęcie Tomlinsona. Niall wciąż był
na niego zły. Odrzucił pierwsze połączenie. Kolejne też zignorował. Lecz
przyjaciel dalej się do niego dobijał. Za 3 razem odebrał.
- Czego chcesz?
- Gdzie jesteś? – Lou opowiedział pytaniem na pytanie.
- Jadę do niej! A
czego się spodziewałeś? – nawet przez telefon dało się wyczuć jego
zdenerwowanie.
- Miałem nadzieję, że jednak sobie odpuścisz. Ale widzę, że nie!
Nie uda mi się cię przekonać – można
było wyczuć drwinę w jego głosie.
- Dzwonisz tylko po to
żeby sprawdzić, czy naprawdę to zrobię?! Możesz dać sobie spokój. Wiesz twoje nadzieje są złudne.
- Twoje też mogą się takie okazać. Skoro jesteś taki pewny siebie to może się
założysz? Mogę się założyć, że nie masz
czego u niej szukać. Wrócisz z podkulonym ogonem -
Louis chciał wystawić blondyna na próbę,
liczył na to, że te słowa ostatecznie zdołają zniechęcić Nialla. Nie
miał pojęcia jak się mylił.
- Założyć się?
O co tylko chcesz!
- Wystarczy , że ona ci zaufa… -
przez chwilę panowała cisza po obu stronach, którą przerwał Niall. Padło
ostatnie słowo.
- Załatwione! –
połączenie zostało przerwane.
Dwa zakłady, jeden cel, pół roku. Tylko w jaki sposób?
***
Kolejny dzień wydawał się dłużyć bez końca. Zmęczenie Nialla
po nieprzespanej nocy dawało o sobie znać. Chłopak nie mógł się na niczym
skupić, a oczy same się mu zamykały. Nawet mocna kawa w tym przypadku nie mogła
zdziałać cudu. Blondyn odetchnął z ulgą,
kiedy próby w końcu się skończyły. Miał
jeszcze w planach wizytę u Jade. Zamierzał pojechać do niej od razu po pracy
lecz stwierdził, że potrzebuje choćby godziny snuk, dlatego jego pierwszym przystankiem
był dom. Kiedy już uporał się ze zmęczeniem mógł ruszyć do dziewczyny. Dotarcie na miejsce nie zajęło mu zbyt dużo
czasu. Wysiadłszy z samochodu popatrzył
w okno jej pokoju . Firanka lekko się poruszyła. Przez głowę przeszła mu myśl,
że Jade na niego czekała. Wziął to za plus, przynajmniej jego wizyta nie jest
jej obojętna. Tym razem pewnym krokiem ruszył w stronę domu. Drzwi otwarła mu
pani Seattle. Wydawała się zdziwiona jego ponowną wizytą. Zaprosiła go do środka. Jade słyszała
rozmowę dobywającą się z przedpokoju. Choć próbowała oszukać sama
siebie, że nie przejmuje się tym, co powiedział wczoraj, i że jego odwiedziny wcale ją nie obchodzą, to
podświadomie cały dzień czekała właśnie
na tego chłopka. Zamierzała zachować skrajną obojętność wobec niego, a
przynajmniej ją udawać lub też po prostu utrudnić mu zadanie, które sam sobie
postawił. Nie wiedziała jaki jest jego
plan, może nawet on sam jeszcze go nie znał. Jakikolwiek by nie był, ona nie
chciała dać wplątać się w tę gierkę. Dała mu szansę, ale to nie oznaczało że ułatwi mu zadanie. Usłyszała kroki na korytarzu, a po chwili
pukanie do jej drzwi. Chłopak nie czekał na zaproszenie, po prostu wszedł. Nie
odezwał się też ani słowem, tylko usiadł na łóżku i popatrzył się na nią. Jego spojrzenie
przeszyło ją na wskroś. Milczenie uznała
za prowokację, dlatego postanowiła odpowiedzieć mu tym samym. Przez chwilę
mierzyli się wzrokiem.
- Zabieram cię do…
-Nigdzie mnie nie zabierasz. – dziewczyna nie pozwoliła mu
dokończyć zdania. Niall spodziewał się
i takiej reakcji.
- Masz rację zostańmy tutaj. Nie znasz mnie, a przecież mogę
okazać się gwałcicielem i seryjnym mordercą. Mógłbym cię uprowadzić, zabrać do
jakiegoś ciemnego lasu, a tam… – chłopak
starał się zachować powagę, ale nie
wytrzymał i parsknął śmiechem. W końcu
się uspokoił. – Może po prostu poznaj
mnie. Zobaczymy czy naprawdę jestem taki zły
– Jade próbowała ukryć uśmiech, który wkradał się na jej twarz.
Rozbawiła ją wizja którą przytoczył blondyn.
- Domyślam się, że
wiesz że nie o to mi chodziło, seryjny
morderco. No to co masz do powiedzenia?
***
Czas, który spędzili razem minął bardzo szybko. On opowiadał jej swoją historię. Ona słuchała,
a Niall nie przestawał mówić. Na
początku nie wiedział od czego powinien zacząć, potem jego opowieść jakoś się
potoczyła. Otworzył się. Jade
zastanawiała się, czy każdemu opowiada o swoich marzeniach i planach. W tamtej chwili wszystkie złe emocje zeszły na dalszy
plan. Słowa, które wydobywały się z jego
ust brzmiały tak prawdziwie, szczerze. Z
opowieści wyłaniał się zwykły chłopak,
któremu los przyniósł niezwykłe życie.
Nikogo nie udawał, po prostu był sobą.
Dziewczyna ujrzała jego postać w
innym świetle. Obraz, który wcześniej
sobie stworzyła, nie pokrywał się z rzeczywistością. Od początku przypisała mu najgorsze cechy.
Nie potrafiła w nim zobaczyć człowieka.
Jej wyobraźnia wytworzyła potwora, któremu brak ludzkich odruchów. Myliła
się. Teraz padł pierwszy promyk , który trochę rozjaśnił
ciemne barwy płótna na którym wyobraźnia Jade namalowała Nialla.
_____________________________________________________________________________________________
Wiem, że długo nic nie dodawałam, za co bardzo was przepraszam. Mam nadzieję, że spodoba wam się nowy rozdział. Miłego czytania :)