Chłopak, zaparkował koło domu dziewczyny. Spojrzał w
oświetlone okna budynku. Zatrzasnął z łoskotem drzwiczki, zamknął je na klucz i
ruszył w stronę bramy. Wziął głęboki
oddech. To już za chwilę, za chwilę ja zobaczy. Nagle znów się zatrzymał, cofnął i usiadł na
masce samochodu, zwieszając głowę i kopiąc czubkiem buta w krawężnik. Oddał się
rozmyślaniom. Wreszcie zebrał się w sobie i podszedł energicznym krokiem do
drzwi. Nacisnął dzwonek, który wydał nieprzyjemny
sygnał. Usłyszał czyjeś kroki i dźwięk otwieranego zamka. Drzwi się uchyliły.
Stał w nich mężczyzna w średnim wieku. Jego mina nie była bynajmniej przyjazna.
Niall skinął mu głową.
- Chyba nic z tego. Zamknęła się w łazience. Siedzi tam odkąd powiedziałem jej, że
przyjedziesz. Raczej nie zanosi się na
to, żeby miała wyjść. – słowa mężczyzny nie zniechęciły blondyna. Wciąż trwał w
swoim postanowieniu. I tak się z nią zobaczy.
- To może poczekam
, jeśli pan pozwoli. Chyba nie będzie tam siedziała w nieskończoność, w końcu
wyjdzie… - Ojciec Jade krzywo spojrzał na chłopaka. Choć w duchu przyznał mu
rację, długo tam nie wytrzyma. Ona nie lubi bezczynnie siedzieć.
- Dobrze, możesz zostać, ale pamiętaj, że cię uprzedzałem.
Ona naprawdę nie chce cię widzieć. To spotkanie na pewno nie będzie należało do
najmilszych - Niall miał tego świadomość. Mężczyzna zaprosił go ruchem ręki do środka. Kiedy znaleźli się w przedpokoju zapadło
krępujące milczenie, które przerwała żona pana Seattle.
- Dzień dobry, jestem mamą Jade – przedstawiła się. W jej
głosie nie wyczuł wrogich emocji.
- Niall Horan, miło panią poznać – uśmiechnął się
niepewnie. Szczerze mówiąc spodziewał się, że gdy tylko wejdzie do tego domu w
jego stronę padnie mnóstwo obelg. Dziwne… nic takiego się nie stało.
- Może spróbujesz z nią porozmawiać, hmm… przez drzwi łazienki? - chłopak rozglądnął się po domu, próbując
zgadnąć gdzie jest owe pomieszczenie . – To tam na korytarzu po prawej stronie - padła odpowiedź na niezadane
pytanie. Blondyn skinął głową i podszedł do wskazanego miejsca. Rodzice
dziewczyny ruszyli za nim. W tej chwili wolał by zostać sam. Jak im powiedzieć,
że jeżeli ma mówić „do drzwi” wolałby zrobić to na osobności. Dwie pary oczu
były wlepione w niego. Chłopak odchrząknął . Nie dało to pożądanego
skutku. Mężczyzna i kobieta nie wyrazili
chęci odejścia. Niall westchnął i po chwili przemówił:
- Jade, czy możemy porozmawiać? – brak odpowiedzi. – Bardzo cię proszę, zależy mi na tej rozmowie – znowu
nic. Chłopak spojrzał na jej rodziców. Z pomocą przyszła mama dziewczyny.
- Córeczko, proszę cię
zamień z nim kilka słów – kolejny
brak odpowiedzi, tym razem odezwał się mąż kobiety.
- Jade, proszę w tej chwili otworzyć drzwi! – Niall
wzdrygnął się na dźwięk podniesionego głosu mężczyzny, ale jej widocznie to nie
ruszyło, ponieważ w żaden sposób nie zareagowała. Ojcu dziewczyny przemknęło
przez myśl, że coś chyba jest nie tak. Zazwyczaj gdy zwracał się do niej tym
tonem od razu go słuchała.
- Ona jakoś za długo tam siedzi. Co jeśli coś się jej
stało? Co jeśli spadła z wózka? – słowa
żony tylko potwierdziły jego przypuszczenia. Mężczyzna szarpnął za
klamkę, nic to nie dało. Zastanawiał się czy wyłamać drzwi. To chyba jednak
głupi pomysł . Na szczęście kobieta myślała znacznie bardziej racjonalnie.
Wyciągnęła klucz z drzwi sąsiedniego
pokoju. I wsunęła go w dziurkę. Jak
dobrze, że w każdym pomieszczeniu zamontowali takie same zamki. Wypchała klucz, który znajdował się po drugiej stronie.
Słychać było jak obija się o kafelki. Drzwi pomieszczenia uchyliły się. Wszyscy
troje z przestrachem zajrzeli do środka.
Po chwili wyraz ulgi zagościł na
ich twarzach. Jade po prostu spała. Nawet nie było się co dziwić. Siedziała tu
już dobre dwie godziny. Nic dziwnego, że
zasnęła, takie monotonne przebywanie w
jednym miejscu znużyło by każdego. Niall przyglądnął się jej. Wyglądała tak
spokojnie. W duchu przyznał, że jest
bardzo ładna. Ojciec dziewczyny bez
słowa podszedł do wózka i przewiózł ją do jej pokoju. Wziął ją na ręce i położył na łóżku. Musiała
mieć twardy sen.
- Czy mógłbym zaczekać aż się obudzi? – blondyn niepewnie spojrzał na
mężczyznę
- Skoro już tu jesteś możesz zostać – po chwili milczenia
przemówił pan Seattle.
- Ojej, przez to wszystko zapomniałam, że zrobiłam kolację – kobieta zastanowiła się, czy zaprosić
chłopaka do stołu. Jade to by się nie spodobało. No ale nie może go tak samego
zostawić, w końcu jest gościem – Niall może do nas dołączysz? - Na twarzy Irlandczyka było wypisane
wahanie. Nie wiedział co bardziej
wypadało, odmówić czy przyjąć zaproszenie. W końcu przekonał go boski zapach
wydobywający się z kuchni. I myśl o tym, że podczas jedzenia nie będzie musiał podtrzymywać
konwersacji z tymi ludźmi. Zresztą nawet nie wiedział o czym mogli by rozmawiać
. Nienawidził takich niezręcznych
sytuacji. Mama Jade zrobiła kluski na
parze. Jedli w milczeniu. Było słychać
tylko stukot sztućców. Z piekarnika wydobywał się słodki zapach ciasta
czekoladowego. Kobieta przyjrzała się chłopakowi. Widziała, że mu smakuje. Jego
mina mówiła sama za siebie. Nie
wiedziała co powinna o nim myśleć. Częściowo to przez niego jej córka nie może
teraz chodzić. Cóż czasu nie da się wrócić. Jednak było coś, co nie pozwało myśleć o nim w zły sposób.
Wygląda na dobrego chłopaka. Dziwiła
się, że zapragnął ich odwiedzić po pół roku od tego wydarzenia. Jednak to
prawda. Nigdy nie jest za późno by spróbować naprawić swoje błędy, a on też
powinien mieć taką szansę. Może jej córka kiedyś zdoła mu wybaczyć. Nagle z
góry dobiegł głos Jade
- Czy ten
idiota już sobie poszedł? – brzęk
talerzy i sztucy ucichł. Wszyscy troje
spojrzeli po sobie.
- No, nie zupełnie - odezwał się ojciec dziewczyny.
Ruchem ręki wskazał Niallowi, żeby się ruszył. Teraz jest jego szansa. Chłopak
odsunął krzesło i szedł w stronę, z
której dobiegł jej głos. Nie pewność w nim zbierała. Stanął przy jej
wózku i ze skruchą popatrzył w jej oczy, które aż się żarzyły od wściekłości.
Przeszedł go dreszcz. Chciał przerwać krępujące milczenie.
- Cześć…
- Czego chcesz? – jej głos był przepełniony
goryczą
- Chciałem cię tylko zobaczyć i porozmawiać.
- No więc słucham, co masz mi do powiedzenia?
- spojrzała mu wyzywająco w oczy.
Kolejny nieprzyjemny dreszcz przeszył jego
ciało.
- Może pogadamy u
ciebie w pokoju? – dziewczyna wahała się przez chwilę, ale wizja rodziców
którzy przyglądają się ich rozmowie
przekonała ją.
- Wchodź – gdy
tylko znaleźli się w środku z hukiem zamknęła drzwi. – Teraz możesz mówić –
chłopak stał na środku pokoju i nie wiedział co powinien zrobić z rękami.
Ostatecznie zaplótł je na klatce piersiowej.
- Wiem , że to dziwne. Przychodzę tu po pół roku … ale
wcześniej nie mogłem. Po prosty bałem się.
Każdej nocy myślę o tym, co się wtedy stało. Nie mogę przez to spać.
Chce cię przeprosić.
- Ach tak… przeprosić?!
A mi się zdawało, że chcesz
uspokoić swoje skołatane nerwy . Uzyskać rozgrzeszenie . Wtedy mógłbyś
zapomnieć o tym wypadku i spać spokojnie…
czy nie tak? – uśmiech satysfakcji pojawił się na jej twarzy. Czuła, że go
rozgryzła i miała rację. Właśnie z takim zamiarem tu przyjechał, ale kiedy
zobaczył ją taką niewinną śpiącą w łazience. Poczuł, że to nie wystarczy. Czuł
się za nią odpowiedzialny. To wtedy przyszło mu do głowy, że musi jej pomóc.
- Jade to nie tak… Oczywiście, że chce żebyś mi
wybaczyła. Nie oczekuję , że zrobisz to od razu. Jednak obiecuję, że zapracuje
na to. Wierzę, że kiedyś będziesz mogła to zrobić.
- Jezus Maria! Czy do ciebie naprawdę nie dociera, że nie
chcę cię widzieć. Zapracujesz na moje
wybaczenie?! Tylko ci się tak wydaje. To ci się nie uda. Dla mnie jesteś po prosu bezmyślnym głąbem,
który spieprzył mi życie! - jej złość wzbierała na sile.
- A tobie wydaje
się, że zostałaś ogromnie skrzywdzona
przez życie i dlatego możesz każdego
gnoić. I wiesz co? Mylisz się. Sama jesteś bezmyślna i głupia. Myślisz, że teraz możesz się na mnie wyżywać?
Gówno prawda. Może jeszcze tego nie
wiesz, ale pewnego dnia i tak mi
wybaczysz. Czy tego chcesz czy nie będziesz mnie teraz widywać bardzo często
- są takie chwile, kiedy nie wiesz co
powiedzieć. Uświadamiasz sobie, że brak
ci argumentów i wszystkie słowa, które
mogły by paść, były by bez sensowne. Jade właśnie nie wiedziała co powiedzieć.
Poczuła, że przegrała tę wojnę słów. Chłopak miał rację. Od czasu wypadku, na
każdym kroku obrażała wszystkich, nawet tych którzy byli jej bliscy . Jej przemyślenia przerwał głos chłopaka – załóż
się, załóż się ze mną że…
- Że co?
- Że mi wybaczysz
- Czyś ty zdurniał do reszty? -
kpiący uśmiech wpłynął na jej twarz.
Przez chwilę myślała, że on żartuje, ale jego mina mówiła całkiem co
innego .
- Po prostu się załóż – jeszcze nie wiedział jak to zrobi,
ale był pewny, że jeśli tylko Jade się na to zgodzi, to właśnie on wygra. Niall naprawdę nie miał zamiaru odpuścić.
Widziała w jego oczach, to zacięcie. A
może jednak dać mu szanse? Albo nie, przecież na to nie zasłużył. Chyba, że… Dziewczyna biła się ze swoimi
myślami.
- Masz na to pół roku i ani dnia więcej – Chłopak szeroko
się uśmiechnął. Teraz naprawi swój błąd.
– Ja bym się na twoim miejscu tak nie cieszyła.
- Będę robił to,
na co mam ochotę. Do zobaczenia
jutro - nie czekał na jej odpowiedź
tylko wyszedł z pokoju. Po chwili
odwróciła się w stronę okna i ujrzała Niall’a, który właśnie kierował się w
stronę samochodu. Jego słowa obijały się
echem w jej głowie „ do zobaczenia jutro”
czyli już nie długo znów go zobaczy.
_______________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że spodoba wam się nowy rozdział. Cieszę się, że mam już 22 członków. Miło by było gdyby każdy z was skomentował. To naprawdę bardzo motywuję do dalszego pisania. I skoro jest was tu tak dużo to 20 komentarzy do dla was żaden problem. Gdy zobaczę taką liczbę na pewno pojawi się nowy rozdział :))
Krikri