piątek, 8 sierpnia 2014

4. Miłości nie ma

Od kilku dni Niall nie dawał znaku życia. Nie spodziewała się tego. Myślała, że od teraz chłopak będzie ją nękał częstymi wizytami. Jednak myliła się. Wmawiała sobie, że nawet się z tego cieszy, że nie musi znosić jego widoku, że nie musi słuchać jego głosu. Jednak podświadomie cały czas czekała, aż blondyn znów zawita w progi jej domu. Każdy dzwonek do drzwi był tym, który mógł zwiastować przyjście chłopaka, jednak do tej pory żaden z nich się nim nie okazał. Każdy dźwięk parkowanego samochodu przynosił jej na myśl, że to może on przyjechał, ale znowu okazywało się, że to tylko znajomi rodziców.  Trudno było przyznać przed samą sobą, że na niego czeka, choć tak właśnie przedstawiała się rzeczywistość. Chyba próbowała się oszukać, zresztą z marnym skutkiem.  Zaczęła się dziwić dlaczego myśli cały czas krążą wokół blondyna i dlaczego nie może ich odgonić. Nie przyszło jej jednak na myśl, że to może być jego taktyka, której  i tak nie zdążył dokładnie rozplanować.  Na początek postanowił jej dać czas. Niech dziewczyna wszystko przemyśli, niech zacznie się niecierpliwić. Czas dzięki, któremu myśli Jade zostaną zawładnięte jego osobą. Wtedy on znów się pojawi. Nie doszukiwała się w tym żadnego podstępu, nawet zaczęła go sobie tłumaczyć. Przecież tacy ludzie jak on są bardzo zapracowani, ciągle zabiegani. Nie mają czasu na nic.  Nie ma się co dziwić, że jeszcze go nie ma. Zresztą przy ostatnim spotkaniu powiedział tylko do zobaczenia, nic nie wspominał kiedy znów się zobaczą. W jakimś stopniu to on przejął kontrolę nad całą sytuacją, ona mogła tylko czekać na jego ruch. Pukanie do drzwi rozniosło się po pokoju.  Rytm serca Jade nagle przyśpieszył, nie mogła pojąć dlaczego tak zareagowała. Sama myśl o tym, że to może być on przyprawiała ją o gęsia skórkę, która wcale nie należała do tych nieprzyjemnych. To była ta, powstała na skutek miłego podekscytowania, oczekiwania na coś na co długo przyszło czekać.  Wszystko to znikło kiedy do pokoju weszła Lea.  Przyjaciółka, z którą znała się praktycznie od zawsze. Dziewczyna mieszkała zaledwie dwa domy dalej. Była starsza od niej o dwa lata, co równało się z tym, że była też bardziej doświadczona. Zawsze udzielała dobrych rad, a po wypadku starała się odwiedzać Jade jeszcze częściej. To było niesamowite, Lea zawsze emanowała dobrą energią.  Uśmiech nie schodził z jej twarzy.  Dzięki niej Jade nie popadła w totalna ruinę. Przyjaciółka nie pozwoliła jej się załamać. Co dziwne nigdy nie próbowała pocieszać dziewczyny. Wiedziała, że to nie pomoże. Po prostu była. Swoją obecnością potrafiła poprawić humor. Lea należała do typu ludzi których nie da się nie lubić. Potrafiła przekonać do  siebie każdego.  Ruszyła w stronę fotela, a po chwili wygodnie się w nim rozsiadła. Zamknęła oczy, i wydała błogie westchnienie.  Po chwili dziewczyna uniosła jedną powiekę i spojrzała na Jade. Podniosła rękę i wymierzyła na nią palec wskazujący.
- Czy tylko mi się zdawało, czy mina ci zrzedła kiedy tu weszłam? – chytry uśmiech wkradł się na twarz Lei.  Nie uszło jej uwadze, że przyjaciółka na coś wyczekiwała i bynajmniej  nie na nią.
-  Zdawało ci się. Nie mam pojęcia czemu tak uważasz –  brunetka próbowała ukryć swoje myśli. Szkoda tylko, że Lea czytała z niej jak z otwartej księgi.
- A mi się wydaje, że spodziewałaś się kogoś innego. Nie mam racji? – na twarz Jade wypłynął pewien grymas, który jednak ukrywał śmiech. 
- Czy ty zawsze musisz mnie przejrzeć? Nie mogę nic zachować dla siebie, bo i tak wszystko zauważysz. – w głosie Jade brzmiała pretensja wymieszana ze śmiechem. Pokręciła głową z niedowierzaniem, że Lea tak dobrze ją zna. W końcu obie wybuchły śmiechem .
-  No to co dziecinko, może mi opowiesz, kto  tak zawładnął twoimi myślami? – długo nie musiała czekać na tę historię. Brunetka potrzebowała się wygadać.  Przedstawiła całą sytuację.  Lea z zaciekawieniem przysłuchiwała  się. A kiedy dziewczyna przestała mówić odetchnęła z ulgą. Poczuła się lżejsza. Już nic jej nie ciążyło.
- I co pewnie ci się podoba? – kolejny chytry uśmiech pojawił się na twarzy Lei.
- Oszalałaś! Chyba sobie żartujesz, on?
- To dlaczego się zaczerwieniłaś? – w istocie Jade najpierw pobladła, by zaraz potem przybrać kolor dojrzałego pomidora. Nie musiała nic mówić, Lea wiedziała, że trafiła w sedno.
- Ej! Wcale nie! – te słowa nie były przekonujące. Nie dość, że nie nabrała się na nie Lea, to nawet ona sama nie umiała w nie uwierzyć. Głośno westchnęła – coś ci za wesoło, nie ma się z czego cieszyć. – przyjaciółka popatrzyła na brunetkę z politowaniem .
- Oj Jade, chłopak pojawił się tu tylko dwa razy a już zawrócił ci w głowie. Musi być niesamowity  – dziewczyna zabawnie poruszyła brwiami – No dobra moja droga, koniec tego dobrego. Muszę się zbierać, tenis na mnie już czeka. Ostatnio opuściłam trening i wolę się więcej nie narażać. Żegnam, zadzwonię w  niedalekiej przyszłości, więc łaskawie wyłącz tryb milczący na telefonie, bo nie idzie się do ciebie dodzwonić.  - Lea ruszyła do wyjścia, by po chwili przy nim przystanąć. Obróciła się w stronę Jade , pomachała jej i wyszła z pokoju. Za chwilę jednak jej głowa wychyliła się zza drzwi, na twarzy miała znowu ten swój chytry uśmieszek  - A  i tak wiem, że ci się podoba!
                                                                          ***
Nie minęły dwie minuty odkąd wyszła Lea, a znów dało się słyszeć kroki na schodach. Ta dziewczyna ma istną sklerozę , czego znów zapomniała? Skoro znowu tu była, Jade postanowiła zapobiegawczo unormować wybujałą wyobraźnie przyjaciółki.
- Wcale mi się nie podoba -  w sekundzie, w której  słowa wyszły z ust brunetki, drzwi otworzył Niall. Dziewczyna wpatrywała się w jego postać z osłupieniem.  Ten, którego wizyty niespokojnie oczekuje już od dłuższego czasu, nagle pojawia się i stoi z miną równie zdziwioną jak jej.  Chwila ciszy i chłopak odzyskał pewność siebie.
-  Czy było by bardzo nietaktowne spytać się co lub też kto?
- Co co? – mina Jade wyrażała zdezorientowanie.
-  Mówiłaś że coś wcale ci się nie podoba, no więc pytam co lub kto?
- Nic - kolor policzków Jade całkowicie zaprzeczał jej słowom.
- Nic?
- To nie było do ciebie.  Jak się wchodzi do czyjegoś domu to się puka – dziewczyna spróbowała ominąć temat.
- Trudno pukać do domu, w którym drzwi są otwarte na oścież. No to mówisz, że nie zdradzisz mi co ci się tak nie podoba?
- Dobre wychowanie wymaga poinformowania o swoim przybyciu, nawet mimo otwartych drzwi. Nie, nie zdradzę ci.
- Dlatego właśnie, że zostałem dobrze wychowany postanowiłem wkroczyć do twojego pokoju i poinformować cię o moim przybyciu, ale twoje zaskakujące słowa, powstrzymały mnie przed tym. Jednakże teraz mogę już powiedzieć. Oto jestem.  – słowa Nialla wypowiedziane tonem ważniaka, sprawiły, że dziewczyna wybuchła śmiechem a on jej zawtórował.
- Długo cię nie było.
- Tęskniłaś?  - ten uśmieszek na jego twarzy.
- Rozkoszowałam się dniami spokoju.
- Szkoda, bo ja myślałem o tobie codziennie.
                                                                        ***
Był jak Lea. Właśnie to przyszło jej na myśl. Jego sposób bycia, zachowanie, humor połączony z ironią. To ten sam typ człowieka.  Dał się lubić, a może nie dało się go nie lubić, choć przecież powinno być inaczej. Tak jest znacznie trudniej. Co było by lepsze? Na przykład gdyby okazał się dupkiem lub choćby nudziarzem, ale taki nie był.  To wszystko stawało się coraz bardziej skomplikowane i sprzeczne. Nie wiedziała co myśleć.  Przecież do tej pory był tym złym, tym który sprawił jej cierpienie i ból. Teraz wiedziała, że był też kimś, kto potrafi rozmawiać i rozbawić.  Był trudny do zinterpretowania.   
Siedział w fotelu i wyglądał jak by chciał coś powiedzieć ale nie był pewny czy powinien. Jade przyglądała mu się,  miał spuszczoną głowę i głośno wzdychał chyba nawet nieświadomy, że to robi.
- No to mów co masz mówić.
- Hę? – chłopak podniósł głowę zaskoczony.
- Siedzisz  i wzdychasz, nic nie mówisz, ale wyglądasz jakbyś chciał coś powiedzieć, no więc? Oddaję ci głos.   – dziewczyna uśmiechnęła się.
- Zastanawiam się… Tak sobie myślę.
- No pośpiesz się, czas ci się kończy.
- Chciałem cię zabrać do studio, nagrywamy nowy album i…
- Oszalałeś?! – Jade przerwała mu.  Agresja, złość, wściekłość – teraz to można było zobaczyć na jej twarzy – Myślisz, że chcę słuchać waszych durnych piosenek?  Śpiewacie o czymś, czego tak naprawdę nie ma! Miłość i te inne bzdety, naprawdę nie chcę tego słuchać. Chwytacie ludzi na te denne teksty o uczuciu, które nie ma prawa bytu, a oni naiwnie wierzą, że ono kiedyś ich spotka i …  - mówiła by dalej gdyby nagle nie wstał. Wyglądał jakby zaraz miał w coś uderzyć. Przez chwilę poczuła, że się go boi. 
- Tak, masz racje, miłości nie ma. Przynajmniej  dopóki jej nie poznasz – powiedział gorzko i wyszedł trzaskając drzwiami.


                                                                         ***
Zostawił ją z tymi słowami. Tej nocy nie mogła zasnąć. Jej myśli ciągle krążyły wokół wściekłego Nialla. Wyczekiwany sen przyszedł dopiero nad ranem, ale chłopak nie mógł jej opuścić nawet we śnie. W głowie dziewczyny cały czas powtarzał się obraz blondyna, który trzaska drzwiami. Obudziła się rano cała spocona z pulsującym bólem głowy, była wymęczona ciężką nocą. Sięgnęła na szafkę nocną po tabletki przeciwbólowe i wodę. Przesiadła się na wózek i podjechała do łazienki by wziąć prysznic. Dopiero strumień zimnej wody, spadającej na ciało dziewczyny, dał jej ulgę. Zmyła z siebie ciężar tej nocy.
  Niall wrócił następnego dnia. Znalazł ją w kuchni.  Podszedł do niej i oparł ręce na jej wózku. Zaskoczona upuściła z ręki szklankę, która rozbiła się na podłodze. Chłopak nie zwrócił na to uwagi, tylko wpatrywał się w brunetkę.
-  Po prostu chcę, żebyś tam ze mną pojechała, więc jedź! - tym razem nie było to pytaniem, czy prośbą.  Zabrzmiało jak rozkaz. Jade pokręciła głową  ale coś jej mówiło, że tym razem to on postawi na swoim. Zbliżył się jeszcze bardziej - pojedziesz - powiedział z krzywym uśmiechem na twarzy. Znów chciała zaprzeczyć, ale nie zrobiła tego, powstrzymał ją strach przed jego obliczem, którego jeszcze nie znała.
- Rodzice będą się martwić jak zobaczą, że mnie nie ma – spróbowała się z tego wykręcić ostatni raz.
- Nie, nie będą.
- Skąd wiesz?
- Bo już z nimi rozmawiałem  - to ostatecznie zamknęło temat.  Chłopak chwycił za rączki od wózka 
i popchnął go.

- Zostaw, potrafię sama. Ręce mam jeszcze sprawne, chyba, że planujecie jeszcze raz mnie potrącić.  – powiedziała złośliwie. Chciała, żeby te słowa go dotknęły, zabolały, ukłuły w najczulszy punk i udało jej się to. Nic nie powiedział, tylko ruszył prosto do wyjścia, zatrzymał się przy samochodzie, czekając na to aż Jade zamknie dom. Kiedy znalazła się koło niego, uświadomiła sobie, że nie poradzi sobie wejściem do auta, które było bardzo wysokie.
- Tego chyba nie dasz rady zrobić sama, co? – pokręciła głową, zażenowana tym co się zaraz stanie. – Pomogę ci.  - Słowa zabrzmiały jak prośba o pozwolenie.
- Okej – powiedziała cicho dziewczyna.
- Chwyć mnie za szyję, będzie łatwiej. – Zrobiła jak powiedział, a on podniósł ją jednym silnym ruchem. Zawstydzona jego dotykiem spuściła głowę, by nie musieć na niego patrzeć. Chłopak sprawnie pomógł jej wsiąść do samochodu i przypiął ją pasami. Po chwili znalazł się po drugiej stronie. Od kiedy ruszyli nie odezwali się do siebie ani słowem. 
- Jesteśmy prawie na miejscu. - Po chwili Horan zatrzymał się przy dużym budynku, w którym mieściło się studio nagraniowe.  Wyszedł z samochodu, wyciągnął wózek z bagażnika  i otworzył drzwi od strony Jade.
- Więc zróbmy to tak jak przedtem. – Dziewczyna skinęła głową i po chwili znów znajdowała się w ramionach blondyna.  Spojrzeli na siebie, a Niall nieśmiało uśmiechnął się do niej, delikatnie kładąc ją na wózku.  Pięć metrów przed wejściem dziewczyna nagle stanęła wózkiem.  Popatrzył na nią z zdezorientowaniem.
- Co jest?
- Powiedz, że go tam nie ma. – Jade patrzyła na niego z przerażeniem. – Proszę, powiedz to.

Chłopak nic nie powiedział tylko spojrzał na nią w sposób nie pozostawiający wątpliwości.

_____________________________________________________________________________

Przepraszam, że trwało to tak długo...

9 komentarzy:

  1. Wróciłaś, kochanie! Nareszcie, bo zaczynałam się niecierpliwić. Rozdział, jak na powrót bardzo, bardzo dobry. Mógłby być dłuższy, ale nie wybrzydzam, bo wiem, jak to jest z pisaniem, po długiej przerwie.
    Podoba mi się postawa Nialla. Dobrze, że jest stanowczy, a nie niepewny, bo wtedy wszystko zaczęłoby się komplikować. Choć pewnie w tej całej skorupie pewności siebie jest dużo obwiniania się za to, co zrobił.
    Mam nadzieje, że niedługo powrócisz do nas z kolejnym pięknym rozdziałem! Dużo, dużo weny i do następnego! xx
    Zapraszam też do siebie, bo dawno cię u mnie nie było: dziewczynazesluchawkami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawie codziennie sprawdzałam, czy też aby na pewno nie ma nowego rozdziału i prawie nie spadłam z łóżka jak zobaczyłam, że coś dodałaś. Wyszedł ci powrót w wielkim stylu, ale no błagam cię! Dlaczego kończysz to w tym momencie? Już nie mogę się doczekać nowego rozdziału :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy7:50 AM

    Miło, że jest kolejny rozdział. ;)
    Świetny :D
    Oby kolejny rozdział był szybciej ^^ // @annxdd

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejjku!! Rozdział! Tak się ciesze. Jade jedzie do studia... Omg! Świetny! Czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy1:28 PM

    aaaaaaaaaaaaaaaaaaa tak się cieszę że jest nowy rozdział!!! straciłam już całkiem nadzieję a tu proszę ! powrót w wielkim stylu kochana. mam nadzieję że Jade nie będzie się go bała bo się wszystko skomplikuję..... normalnie boję się tak jak ona tego spotkania z Louisem ... ;( mam nadzieję że niedługo dodasz następny rzdział i fanie by by było gdyby był trochę dłuższy.... ale i tak podziwiam
    Pozdrawiam
    @olciiiia97

    OdpowiedzUsuń
  6. 1. Spis zaktualizowany, więc możesz już czytać :)
    2. Możesz mi powiedzieć, jak zrobiłaś to cudeńko z TT na bloggerze? + dałam follow :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny:-)

    Dowiedziałam się o twoim blogu z bloga twojej siostry:-P

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy1:23 PM

    super blog
    @flurebel

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy7:46 AM

    Wspaniałe opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K