Lea
mieszkała dokładanie dwa domy dalej od Jade, w białym parterowym domu,
ogrodzonym zielonym płotem, z niedużym ogrodem i huśtawką na werandzie. Częste
odwiedziny u siebie nawzajem nie stanowiły więc problemu. Zazwyczaj to Lea
częściej bywała u Jade, ale odwrotne wizyty też nie należały do rzadkości. Dziewczyny
siedziały właśnie przy stole w kuchni w towarzystwie Charliego, pięcioletniego
brata Lei. Przygotowywały sałatkę, zawierającą wszystkie możliwe owoce jakie
udało im się znaleźć w supermarkecie.
-
Właściwie, co twoi rodzice powiedzieli na tego kota? - spytała Lea, krojąc na
kawałki melona.
- Tata,
trochę poburczał, że nie chce żadnego kota w domu, ale potem dał sobie spokój,
a mamy nawet nie musiałam specjalnie przekonywać. - Brunetka wzięła kawałek
melona i wsadziła go sobie do budzi.
- Jade,
masz kota? - wtrącił się Charlie, zachwycony słowami, które przed chwilą
usłyszał.
- Tak -
dziewczyna pokiwała głową, biorąc kolejny kawałek owocu.
- Jak ma
na imię? Mogę przyjść go zobaczyć?
- Teodor.
Jasne, wpadaj, kiedy chcesz. - zaśmiała się Jade.
- Jejku,
dzięki! - wykrzyknął zachwycony Charlie, który sam nie miał w domu żadnego
zwierzątka. chwili powrócił do dłubania łyżeczką w kiwi.
- Nie
podrywaj mojego brata. Widzę jakim wzrokiem na niego patrzysz, ty mały
pedofilu. - Lea uniosła sugestywnie brwi.
- Tak,
ten brak dwójek w jego uzębieniu, jest szczególnie pociągający, i co tu dużo
mówić, po prostu szukam partnera w jego wieku. Czyż on nie jest idealnym
kandydatem? - Chłopiec zdawał się tym razem nie być zainteresowany wymianą
zadań między dziewczynami.
- Wiem,
co chodzi ci po głowie, ale on jest mój, a ja nie oddam mojego jedynego brata,
byle dziewczynie z niższych sfer - zażartowała Lea, jednocześnie delikatnie
odbierając z rąk Charliego ostry nóż, do którego zdążył się dobrać.
- Cóż
zapracuję na jego miłość i nawet ty nie będziesz w stanie zniszczyć naszego
płomiennego uczucia. - Jade demonstracyjnie
pogłaskała chłopca po policzku, na co ten wystawił język, udając obrzydzenie.
Przyjaciółki nie mogły powstrzymać śmiechu. Lea aż zgięła się w pół, dosłownie
wyjąc pod stołem.
- Myślę,
że Charlie mimo wszystko, może nie być tobą zainteresowany.
- Twoje
słowa ranią boleśnie me serce. - Jade otarła nieistniejącą łzę ze swojego
policzka.
- Ale
myślę, że kto inny już tak, jeśli wiesz, co mam na myśli. - Lea wyszczerzyła
zęby w ogromnym uśmiechu.
- Lea...
- Co
Lea? Co Lea? Zachowujesz się jakbyś była co najmniej ślepa. - Poirytowana
dziewczyna znów odebrała z rąk brata kolejny nóż, który tym razem wyciągnął z
szuflady.
- Nie
prawda, tylko...
- No
właśnie tylko co? Nawet nie masz dobrej argumentacji. - Jade rzeczywiście jej
nie miała.
- Niall
miał w portfelu moje zdjęcie - wyznała.
- Co? -
Lea, aż wybałuszyła oczy.
-
Słyszałaś.
- Mówiłam
ci, że nie mylę się co do niego. On wie,
że ty wiesz, o tym zdjęciu? - spytała zaciekawiona.
- Nie
wie, ostatnio kazał mi zapłacić za pizzę pieniędzmi z jego portfela, ale chyba
całkowicie zapomniał, że ma tam moje zdjęcia, a ja potem nie przyznałam się, że
o tym wiem.
- Było
ci głupio ruszyć temat?
- Tak,
co niby miałam powiedzieć?
- Na przykład
"Niall widziałam moje zdjęcie w twoim portfelu", proste. - Lea
stwierdziła dla niej oczywistą rzecz.
- Bardzo
śmieszne, zresztą daj spokój. Skończmy ten temat. - Dziewczyna przesypała
banany, które właśnie skończyła kroić, do miski. - Właściwie czemu się tak
ostatnio zachowywałaś przy Louisie? - zmieniła temat.
- Jak
się zachowywałam? - Lea wzruszyła ramionami, udając że nie wie o co chodzi.
- Nienormalnie,
jak na twoje standardy. - wytłumaczyła dziewczyna.
- A
jakie niby są moje standardy? - z oburzeniem spytała Lea.
- No
zawsze jesteś miła, i na starcie zachowujesz się jakby ten ktoś był od lat
twoim dobrym kumplem. A przy Lousie odwaliłaś coś, czego jeszcze nigdy w życiu
u ciebie nie widziałam.
- No po
prostu nie mogę przeboleć, że przy Niallu upierałaś się tak długo z tą
nienawiścią do niego, a Louisowi tak jakbyś trochę odpuściła. - Jade pokręciła
głową z niedowierzaniem, słysząc słowa przyjaciółki.
- I mówi
to osoba, która ciągle nakłania mnie do zgody?
- Niall
musiał nie wiadomo ile się napracować, żebyś zaczęła go znosić, a jemu tak po
prostu odpuszczasz. No trochę sprawiedliwości!
- Ja
pierniczę, co ty gadasz? I wcale mu nie odpuściłam. Po prostu nie staram się z
nim kłócić na każdym możliwym kroku. Zrozum, że teraz mam do tego inne
podejście. Poza tym, ty postawiłaś Nialla na jakiś dziwnym piedestale, a nawet
go nie znasz. - Tym razem to Jade była zirytowana.
- Dobra
nie chcę się kłócić. To bez sensu. - Lea przesypała do miski resztę owoców.
-
Przecież to ty mówiłaś, że mam dać im szansę.
- Wiem,
ale ta cała sytuacja wydaje mi się trochę niesprawiedliwa.
- Nieprawda,
staram się ich traktować na równi, ale nie umniejszam przy tym tego, co zrobił
Niall, i nie zapominam o tym, kiedy pojawił się Louis, a o co tym mnie
najwyraźniej posądzasz. - W głosie Jade było słychać żal.
- Dobra,
Jade. Przepraszam, masz rację. - Dziewczyna z uśmiechem pojednawczo wyciągnęła
rękę, na co Jade udała chwilowe wahanie, po czym jednak podała jej dłoń
ściskając ją celowo z całej siły. - Nie bolało tak bardzo jakbyś chciała, żeby
mnie zabolało - zaśmiała się Lea.
- Masz
zrobić to jeszcze raz tylko mocniej? - zagroziła z uśmiechem.
-
Postaram się być grzeczniejsza dla Louisa - obiecała Lea. - Choć on sam nie
wydaje się być zbyt przejęty moimi zdaniem na jego temat.
***
Wracając
do domu, Jade zauważyła na chodniku zaparkowany samochód ciotki Alex.
Dziewczyna przewróciła oczami na samą myśl o spotkaniu z nią. Niechętnie
wjechała do przedpokoju, gdzie ściągnęła buty i
na komodzie zostawiła kurtkę. Wiedziała że niezauważalne przemknięcie do
jej pokoju będzie niemożliwe. Wewnętrznie więc przygotowała się na to, co miało
za chwilę nastąpić.
- Cześć
wszystkim - niechętnie się przywitała wjeżdżając do salonu. Rodzice się do niej
uśmiechnęli, a ciotka już wstawała, żeby ją uściskać.
- Jade,
jak miło cię znowu widzieć! - Ciotka, wypowiadając te słowa, zamknęła ją w
szczelnym uścisku, nie zamierzając jej wypuścić przez jeszcze dobrą minutę.
- Cześć, ciociu. - Jade grzecznie, ale
stanowczo uwolniła sie z objęć kobiety.
- Jadłaś
coś dzisiaj? - Było to pierwsze pytanie ze standardowego zestawu, serwowanego
przez ciotkę. Jade w głowie powtórzyła sobie po kolei pytania, które zaraz
nastąpią.
- Jadłam
obiad - uśmiechnęła się sztucznie, tym razem oczekując na pytanie o to, co było
na obiad.
- Co
było na obiad? - Jade przeszło przez myśl "błagam zmień w końcu zestaw
pytań".
-
Kurczak, ziemniaki i surówka - grzecznie opowiedziała. Najbardziej denerwujące
było jednak to, że ciotka miała do domu swój własny pęk kluczy i mogła tu
wparować o każdej chwili dnia i nocy. W dodatku czuła się tu jak u siebie.
- A jak
tam idzie ci rehabilitacja? - Jade właśnie przewróciła oczami, bo ciotka nawet
nie postarała się zmienić kolejności zadawanych pytań.
- Wszystko
w porządku. - Nie miała zamiaru rozwijać swojej wypowiedzi.
- Bardzo
się cieszę. - Jade uśmiechnęła się, z zamiarem wycofania na co ciotka
natychmiastowo zareagowała. - Jade usiądź z nami, specjalnie dla ciebie upiekłam
ciasto.
-
Sernik? - ktoś inny niż ciotka Alex, wyczułby w tym słowie ironię, ale ona
wyraźnie się ucieszyła.
- Tak,
twój ulubiony. - Jade przysunęła się do stołu, wzięła talerzyk i nabrała sobie
najmniejszy możliwy kawałek ciasta, którego swoją drogą naprawdę nie znosiła. W
końcu nieruszenie go nie miało by szansy przejść, więc Jade wzięła do ręki
łyżeczkę i zaczęła nią dłubać w serniku, przy okazji odkładając na bok
rodzynki. - Dobre?
- Tak
jak zawsze. - Jade użyła swojej standardowej odpowiedzi, zastanawiając się, ile
jeszcze razy będzie przerabiać tę samą sytuację. Przynajmniej ciotka nie miała
w zwyczaju proponować dokładki.
- Cieszę
się, że ci smakuje. - Ciotka przesiedziała u nich w domu, jeszcze dwie godziny
i wcale by się nie zbierała, gdyby nie musiała iść do pracy na nocną zmianę.
Trudno było wytrzymać, jej towarzystwo i ciągłe pytania. Jade jednak wiedziała,
że nie może powiedzieć tego co myśli, bo jej ojciec obraziłby się na nią na
całe wieki. Dziewczyna więc posłusznie odpowiadała na wszystkie absurdalne
pytania. A kiedy kobieta w końcu wyszła, oczywiście twierdząc, że nie muszą jej
odprowadzać do drzwi, ponieważ ma własne klucze, którymi wymachiwała na prawo i
lewo, Jade mogła w końcu odetchnąć z ulgą.
Dziewczyna zebrała ze stołu talerzyki i zabrała je do kuchni, w której
jej mama już zmywała filiżanki.
- Mamo,
ja jej nie znoszę. - Kobieta odwróciła się w jej stronę, przerywając zmywanie.
- Uwierz,
Jade nie jesteś jedyna - powiedziała, posyłając jej porozumiewawczy uśmiech.
***
Niall
wszedł do jej pokoju lekko zamykając za sobą drzwi. Pomieszczenie oświetlała
tylko lampka, stojąca na biurku. Jade
leżała już w łóżku, czytając książkę. Nawet nie zwróciła uwagi na pojawienie
się chłopaka. Spojrzał na nią i po chwili usiadł na łóżku, przysunął się do
Jade i przy okazji ściągając jej okulary do czytania z nosa.
- Hej -
powiedział i ubrał sobie jej okulary na nos.
- Hej. -
Jade odłożyła książkę na półkę i odebrała Niallowi okulary, które odłożyła w to
samo miejsce.
- Widzę,
że Teodorowi się tu dobrze powodzi - wskazał głową na kota, który spał u stóp
dziewczyny.
- Tak,
myślę że całkiem nieźle. - Dziewczyna odchrząknęła, szukając w głowie tematu do
rozmowy. - Była dzisiaj u mnie ciotka Alex.
- Ta od
sernika? - spytał, a Jade zaczęła się śmiać.
- Tak,
właśnie ta. Ona naprawdę jest straszna.
- Ale
przetrwałaś jakoś?
-
Przetrwałam, ale było naprawdę ciężko. Przysięgam. Musiałam zjeść ten sernik -
zażartowała.
-
Dzielna dziewczynka. - Niall żartobliwie poklepał ją po głowie, jak psa, kiedy ten
dobrze wykona polecenie. Oboje się roześmiali.
- Nie
masz pojęcia! - Chwilę milczeli, a potem chłopak, nic nie mówiąc, podał Jade
płytę.
- Co to
jest? - spytała obracając ją w rękach.
- Mój
ulubiony album.
-
Dlaczego mi go dajesz? - Była zdziwiona.
- Ty
powiedziałaś mi o swojej ulubionej książce, ja daję ci mój ulubiony album -
wyjaśnił.
- Elliot
Smith, Either/ Or - przeczytała i odchrząknęła. - Dziękuję.
- Może też
ją trochę polubisz. - Był nieco przestraszony, że może jej się nie spodobać.
- Mogę
teraz posłuchać? - spojrzała na niego, czekając na odpowiedź. Chłopak odebrał z
jej rąk płytę i podszedł do wieży, stojącej pod ścianą. Wyciągnął ją lekko z
opakowania i włożył do odtwarzacza, ustawiając na piosenkę numer cztery, po
czym wrócił z powrotem na łóżko.
- To
moja ulubiona piosenka - powiedział nim jeszcze zabrzmiały pierwsze słowa
"Between the bars". - Dwie minuty i
dwadzieścia jeden sekund, na nabranie oddechu.
Do
dna, kochanie, nie zaśnij dzisiejszej nocy,
Rzeczy, które mogłaś zrobić, nie zrobisz ich,
ale mogłabyś
Potencjał, który w sobie masz, którego nigdy nie
zobaczysz,
Obietnice, które jedynie złożysz.
Wypij teraz ze mną i zapomnij o presji dni
Rób, co mówię, a ja sprawię, że poczujesz się
lepiej i odpędzę je
Te obrazy tkwiące w twojej głowie.
Jade zamknęła oczy wsłuchując się w piosenkę, a Niall ją
obserwował, zastanawiając się, co teraz myśli. Dokładnie analizował jej twarz:
jej oczy,
jej rzęsy,
jej nos,
jej piegi,
jej usta.
W tym momencie wydawała mu się piękniejsza niż kiedykolwiek.
Kiedy piosenka się skończyła, dziewczyna otworzyła oczy, natrafiając na jego
niebieskie tęczówki. Patrzyli na siebie i zwyczajnie nic nie mówili. Chyba po
raz pierwszy cisza między nimi im nie przeszkadzała. Niall nie musiał pytać.
Podobało jej się, wiedział to.
-Ta piosenka ma jakąś historię? - spytała zaciekawiona, w
końcu przerywając milczenie.
- Kiedyś wszedłem na czat, nudziło mi się. I trafiłem na
takiego chłopaka. Napisał mi, że muszę być rozczarowany, że nie jest dziewczyną,
bo w końcu zużyłem na niego tyle minek, a ja mu odpisałem, że raczej nie bardzo.
Chyba się trochę zdziwił, ale gadaliśmy dalej. Dobitnie mi wyjaśnił, że właśnie
marnuję swoje życie, i że powinienem to zmienić. W końcu zmieniłem, jak wiesz.
A potem wysłał mi tą piosenkę, napisał, że oczyszcza umysł. Puściłem ją, a
potem jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze raz. Nigdy mi się nie znudziła.
Koniec historii. - uśmiechnął się do niej.
- Naprawdę jest piękna. - stwierdziła.
- Naprawdę zależało mi, żeby ci się spodobała - wyznał cicho,
a ona spojrzała na niego, szukając na jego twarzy wyjaśnienia. Było tam, ale
ona jeszcze nie potrafiła go odczytać.
- Dziękuję za płytę - powiedziała jeszcze raz.
- Nie ma za co - uśmiechnął się.
- Niall, jest. Właśnie oddałeś mi kawałek siebie.
***
- Jade ostatnio mówiła, że możemy przyjechać do niej razem -
odezwał się Louis, nalewając sobie kawę. Wziął łyka i postawił ją na blacie.
- A chcesz? - Niall spojrzał na niego zdziwiony. W końcu jeszcze
ostatnio Louis był temu całkiem przeciwny.
- Raz możemy pojechać razem. - Chłopak obojętnie wzruszył
ramionami.
- W takim razie kiedy? - Niall postanowił nie komentować jego
zmiany zdania. A skoro Jade chciała, żeby przyjechali razem, niech tak będzie.
- Pojutrze?- zaproponował.
- Ja mogę dopiero za trzy dni.
- Dobra, no to za trzy dni - zgodził się Lou, który akurat
miał tak zorganizowany czas, że łatwiej mu było się dopasować.
- Jedziemy jednym autem czy osobno? - Niall wziął kubek i też
nalał sobie kawy.
- Osobno, bo nie wiem, czy nie będę musiał wcześniej wrócić.
- W porządku. To tak
może o szóstej, moglibyśmy już tam być. - Wziął łyk kawy, która okazała sie za
mocna. Dolał sobie więcej mleka.
- Dobra, może być.
***
Pierwszy pojawił się Louis, Niall dojechał jakieś 20 minut później.
Otworzył drzwi, które specjalnie były niezamknięte. W końcu czekali na niego.
Chłopak wszedł do przedpokoju, ściągnął buty i przeszedł do salonu, gdzie na
kanapie siedzieli już Jade i Louis. Ze skupieniem oglądali odcinek
"Przyjaciół".
- Hej. -Odwrócili się, słysząc Nialla.
- Cześć - przywitała się Jade.
- Spóźnienie! - wykrzyczał Louis, wskazując palcem na
przyjaciela.
- Tak, przepraszam za spóźnienie, proszę pani - powiedział
sarkastycznie i usiadł między nimi. - To co robimy?
- Oglądamy. - odpowiedziała Jade, nie odwracając głowy od
ekranu.
- I mamy zamiar oglądać "Przyjaciół" przez
najbliższe ile?
- Dziesięć minut, do końca odcinaka - wyjaśniła. Chłopak
pokiwał głową, włączając się do oglądania.
- W zasadzie możemy obejrzeć jeszcze jeden odcinek -
stwierdził Niall, kiedy skończyli, na co Lou i Jade się roześmiali.
- Wydawało się, że nie chcesz oglądać - zagadnęła dziewczyna.
- Zmieniłem zdanie.
- To co jeszcze jeden? - spytał Louis, na co pozostała dwójka
przytaknęła. Chłopak podszedł do laptopa połączonego kablem HDMI do telewizora
i włączył kolejny odcinek. Wrócił na kanapę i usiadł. Pod koniec oglądania,
Niall wypatrzył w komodzie, na której stał telewizor, kilka gier planszowych.
- Zagrajmy w coś, jak się skończy - odezwał się i wskazał
głową na gry.
- Dobrze - odpowiedziała Jade.
Trzy minuty później Niall już siedział na podłodze koło
komody i wyciągał wszystkie gry, które się tam znajdowały. Rozłożył je koło
siebie i zaczął przeglądać. Louis usiadł koło niego i zaczął robić to samo.
- Myślę, że Twister odpada - zażartowała Jade, widząc grę,
którą Niall właśnie trzymał w rękach. Niall i Louis oderwali oczy od gier i
spojrzeli na siebie, a zaraz potem na Jade, która wyraźnie nie potrafiła
powstrzymać śmiechu, widząc ich miny. W końcu cała trójka się roześmiała, do
tego stopnia, że trudno było im przestać.
- Wiesz, że masz przerażające poczucie humoru? - powiedział Louis, wciąż jeszcze próbując
przestać się śmiać.
- Myślę, że gdzieś już coś takiego słyszałam - spojrzała na
Nialla, który kiedyś powiedział jej mniej więcej to samo. Chłopak najwyraźniej
również sobie o tym przypomniał, bo też na nią spojrzał i uśmiechnął się.
- To co wybieramy? - Lou poklepał ręką po pudełkach, żeby
zwrócić ich uwagę.
- Nie wiem, co chcecie.
- No to mamy, oczywiście oprócz Twistera: chińczyka, monopol,
chirurga, mafie, kalambury, karty, puzzle, bierki, cluedo i statki - przeczytał
Niall. - Więc co?
- To weźmy monopol i cluedo, najwyżej zagramy w oba -
stwierdził Louis, a Jade i Niall się z nim zgodzili. Pozbierał resztę i odłożył
na miejsce.
- To chodźmy do kuchni, tam się z tym rozłożymy. - Dziewczyna
ruszyła w stronę kuchni. Blondyn poszedł za nią, a jego przyjaciel wziął pod
pachę wybrane gry i też do nich dołączył.
- Porozkładajcie to, a ja zrobię nam herbatę. - Jade
wyciągnęła już z szafki trzy kubki i wzięła czajnik, by nalać do niego wody.
- Ja jestem bankierem - ogłosił Niall.
- Dobra, ale ja rozdaje karty - zarezerwowała Jade, biorąc do
ręki pudełko z herbatą. Nigdy nie zależało jej, żeby zostać bankierem, jeżeli
natomiast chodziło o rozdawanie kart zawsze starała się, żeby ta funkcja
przypadła jej. Dzięki temu wiedziała, którą posiadłość najlepiej kupić, która
jej się najbardziej opłaca, na której zarobi najwięcej.
- Czyli co, ja zostaje bez funkcji? - Louis nie był tym
zadowolony.
- Możesz rozdawać domki - zaproponował Niall.
- Pewnie zanim dojdziemy do domków, to zdąży na się znudzić.
- No to rzeczywiście, w takim układzie zostajesz bez funkcji.
Jesteś zwykłym graczem - roześmiała się Jade.
- Fajnie, dzięki, tacy z was koledzy - zażartował. - Należy
mi się przynajmniej wybór najlepszego pionka. - Chłopak zaczął grzebać w
przegródce z pionkami.
- Chyba się poświęcimy. Wybieraj - powiedziała Jade po kolei,
stawiając kubki na stole.
- Biorę samolot. - Wziął łyka i poczuł jak przepływa mu przez
gardło herbata z mlekiem posłodzona przynajmniej trzema łyżeczkami cukru. Jak
przepływa mu przez gardło słynna herbata Nialla. Jak przepływa mu przez gardło
herbata zrobiona przez Jade. W tym momencie uświadomił sobie, że do tej pory
musiał być ślepy, żeby nie zauważyć, że pomiędzy tą dwójką coś właśnie zaczyna
się dziać.
___________________________________________________________________-
Przepraszam, za w ten sposób dodany rodział. Normalalnie bloger dzisiaj działa jakby był conajmniej niedorwozwinięty. Nie mogę go ogarnąć. Stawia przede mną trudości nie do przejścia. Mam nadzieje, że przynajmniej nie wykasowało mi jakiejś istotnej części rodziału.
W każdym razie miłego czytania :)
Mam również nadziję, że w tym rodziale pojawiła się wystarczająca ilość Nilalla :P
Hej. Właśnie przeczytałam dzisiaj rozdział i powiem Ci, że nastrój mam do tego co się w nim dzieje wyśmienity. Cieszy mnie fakt, że pokazałaś trochę relację między dziewczynami. Taki wątek przyjaźni to moim zdaniem świetna rzecz w tym opowiadaniu. Lou i Niall razem u Jade. może to poprawi ich wszystkich relacje. Ogólnie w tym rozdziale nie ma się do czego przyczepić ( i żeby nie było, ja Ci tu nie słodzę!!! ;) ). Odpowiadając na Twoje pytanie z notki, tak, ilość Nialla jest wystarczająca ;)
OdpowiedzUsuń