niedziela, 16 sierpnia 2015

16. Coś zaczyna się dziać

 Lea mieszkała dokładanie dwa domy dalej od Jade, w białym parterowym domu, ogrodzonym zielonym płotem, z niedużym ogrodem i huśtawką na werandzie. Częste odwiedziny u siebie nawzajem nie stanowiły więc problemu. Zazwyczaj to Lea częściej bywała u Jade, ale odwrotne wizyty też nie należały do rzadkości. Dziewczyny siedziały właśnie przy stole w kuchni w towarzystwie Charliego, pięcioletniego brata Lei. Przygotowywały sałatkę, zawierającą wszystkie możliwe owoce jakie udało im się znaleźć w supermarkecie.
- Właściwie, co twoi rodzice powiedzieli na tego kota? - spytała Lea, krojąc na kawałki melona.
- Tata, trochę poburczał, że nie chce żadnego kota w domu, ale potem dał sobie spokój, a mamy nawet nie musiałam specjalnie przekonywać. - Brunetka wzięła kawałek melona i wsadziła go sobie do budzi.
- Jade, masz kota? - wtrącił się Charlie, zachwycony słowami, które przed chwilą usłyszał.
- Tak - dziewczyna pokiwała głową, biorąc kolejny kawałek owocu.
- Jak ma na imię? Mogę przyjść go zobaczyć?
- Teodor. Jasne, wpadaj, kiedy chcesz. - zaśmiała się Jade.
- Jejku, dzięki! - wykrzyknął zachwycony Charlie, który sam nie miał w domu żadnego zwierzątka. chwili powrócił do dłubania łyżeczką w kiwi.
- Nie podrywaj mojego brata. Widzę jakim wzrokiem na niego patrzysz, ty mały pedofilu. - Lea uniosła sugestywnie brwi.
- Tak, ten brak dwójek w jego uzębieniu, jest szczególnie pociągający, i co tu dużo mówić, po prostu szukam partnera w jego wieku. Czyż on nie jest idealnym kandydatem? - Chłopiec zdawał się tym razem nie być zainteresowany wymianą zadań między dziewczynami.
- Wiem, co chodzi ci po głowie, ale on jest mój, a ja nie oddam mojego jedynego brata, byle dziewczynie z niższych sfer - zażartowała Lea, jednocześnie delikatnie odbierając z rąk Charliego ostry nóż, do którego zdążył się dobrać.
- Cóż zapracuję na jego miłość i nawet ty nie będziesz w stanie zniszczyć naszego płomiennego  uczucia. - Jade demonstracyjnie pogłaskała chłopca po policzku, na co ten wystawił język, udając obrzydzenie. Przyjaciółki nie mogły powstrzymać śmiechu. Lea aż zgięła się w pół, dosłownie wyjąc pod stołem.
- Myślę, że Charlie mimo wszystko, może nie być tobą zainteresowany.
- Twoje słowa ranią boleśnie me serce. - Jade otarła nieistniejącą łzę ze swojego policzka.
- Ale myślę, że kto inny już tak, jeśli wiesz, co mam na myśli. - Lea wyszczerzyła zęby w ogromnym uśmiechu.
- Lea...
- Co Lea? Co Lea? Zachowujesz się jakbyś była co najmniej ślepa. - Poirytowana dziewczyna znów odebrała z rąk brata kolejny nóż, który tym razem wyciągnął z szuflady.
- Nie prawda, tylko...
- No właśnie tylko co? Nawet nie masz dobrej argumentacji. - Jade rzeczywiście jej nie miała.
- Niall miał w portfelu moje zdjęcie - wyznała.
- Co? - Lea, aż wybałuszyła oczy.
- Słyszałaś.
- Mówiłam ci, że nie mylę się co do niego.  On wie, że ty wiesz, o tym zdjęciu? - spytała zaciekawiona.
- Nie wie, ostatnio kazał mi zapłacić za pizzę pieniędzmi z jego portfela, ale chyba całkowicie zapomniał, że ma tam moje zdjęcia, a ja potem nie przyznałam się, że o tym wiem. 
- Było ci głupio ruszyć temat?
- Tak, co niby miałam powiedzieć?
- Na przykład "Niall widziałam moje zdjęcie w twoim portfelu", proste. - Lea stwierdziła dla niej oczywistą rzecz.
- Bardzo śmieszne, zresztą daj spokój. Skończmy ten temat. - Dziewczyna przesypała banany, które właśnie skończyła kroić, do miski. - Właściwie czemu się tak ostatnio zachowywałaś przy Louisie? - zmieniła temat.
- Jak się zachowywałam? - Lea wzruszyła ramionami, udając że nie wie o co chodzi.
- Nienormalnie, jak na twoje standardy. - wytłumaczyła dziewczyna.
- A jakie niby są moje standardy? - z oburzeniem spytała Lea.
- No zawsze jesteś miła, i na starcie zachowujesz się jakby ten ktoś był od lat twoim dobrym kumplem. A przy Lousie odwaliłaś coś, czego jeszcze nigdy w życiu u ciebie nie widziałam.
- No po prostu nie mogę przeboleć, że przy Niallu upierałaś się tak długo z tą nienawiścią do niego, a Louisowi tak jakbyś trochę odpuściła. - Jade pokręciła głową z niedowierzaniem, słysząc słowa przyjaciółki.
- I mówi to osoba, która ciągle nakłania mnie do zgody?
- Niall musiał nie wiadomo ile się napracować, żebyś zaczęła go znosić, a jemu tak po prostu odpuszczasz. No trochę sprawiedliwości!
- Ja pierniczę, co ty gadasz? I wcale mu nie odpuściłam. Po prostu nie staram się z nim kłócić na każdym możliwym kroku. Zrozum, że teraz mam do tego inne podejście. Poza tym, ty postawiłaś Nialla na jakiś dziwnym piedestale, a nawet go nie znasz. - Tym razem to Jade była zirytowana.
- Dobra nie chcę się kłócić. To bez sensu. - Lea przesypała do miski resztę owoców.
- Przecież to ty mówiłaś, że mam dać im szansę.
- Wiem, ale ta cała sytuacja wydaje mi się trochę niesprawiedliwa.
- Nieprawda, staram się ich traktować na równi, ale nie umniejszam przy tym tego, co zrobił Niall, i nie zapominam o tym, kiedy pojawił się Louis, a o co tym mnie najwyraźniej posądzasz. - W głosie Jade było słychać żal.
- Dobra, Jade. Przepraszam, masz rację. - Dziewczyna z uśmiechem pojednawczo wyciągnęła rękę, na co Jade udała chwilowe wahanie, po czym jednak podała jej dłoń ściskając ją celowo z całej siły. - Nie bolało tak bardzo jakbyś chciała, żeby mnie zabolało - zaśmiała się Lea.
- Masz zrobić to jeszcze raz tylko mocniej? - zagroziła z uśmiechem.
- Postaram się być grzeczniejsza dla Louisa - obiecała Lea. - Choć on sam nie wydaje się być zbyt przejęty moimi zdaniem na jego temat.

***

Wracając do domu, Jade zauważyła na chodniku zaparkowany samochód ciotki Alex. Dziewczyna przewróciła oczami na samą myśl o spotkaniu z nią. Niechętnie wjechała do przedpokoju, gdzie ściągnęła buty i  na komodzie zostawiła kurtkę. Wiedziała że niezauważalne przemknięcie do jej pokoju będzie niemożliwe. Wewnętrznie więc przygotowała się na to, co miało za chwilę nastąpić.
- Cześć wszystkim - niechętnie się przywitała wjeżdżając do salonu. Rodzice się do niej uśmiechnęli, a ciotka już wstawała, żeby ją uściskać.
- Jade, jak miło cię znowu widzieć! - Ciotka, wypowiadając te słowa, zamknęła ją w szczelnym uścisku, nie zamierzając jej wypuścić przez jeszcze dobrą minutę.
 - Cześć, ciociu. - Jade grzecznie, ale stanowczo uwolniła sie z objęć kobiety.
- Jadłaś coś dzisiaj? - Było to pierwsze pytanie ze standardowego zestawu, serwowanego przez ciotkę. Jade w głowie powtórzyła sobie po kolei pytania, które zaraz nastąpią.
- Jadłam obiad - uśmiechnęła się sztucznie, tym razem oczekując na pytanie o to, co było na obiad.
- Co było na obiad? - Jade przeszło przez myśl "błagam zmień w końcu zestaw pytań".
- Kurczak, ziemniaki i surówka - grzecznie opowiedziała. Najbardziej denerwujące było jednak to, że ciotka miała do domu swój własny pęk kluczy i mogła tu wparować o każdej chwili dnia i nocy. W dodatku czuła się tu jak u siebie.
- A jak tam idzie ci rehabilitacja? - Jade właśnie przewróciła oczami, bo ciotka nawet nie postarała się zmienić kolejności zadawanych pytań.
- Wszystko w porządku. - Nie miała zamiaru rozwijać swojej wypowiedzi.
- Bardzo się cieszę. - Jade uśmiechnęła się, z zamiarem wycofania na co ciotka natychmiastowo zareagowała. - Jade usiądź z nami, specjalnie dla ciebie upiekłam ciasto.
- Sernik? - ktoś inny niż ciotka Alex, wyczułby w tym słowie ironię, ale ona wyraźnie się ucieszyła.
- Tak, twój ulubiony. - Jade przysunęła się do stołu, wzięła talerzyk i nabrała sobie najmniejszy możliwy kawałek ciasta, którego swoją drogą naprawdę nie znosiła. W końcu nieruszenie go nie miało by szansy przejść, więc Jade wzięła do ręki łyżeczkę i zaczęła nią dłubać w serniku, przy okazji odkładając na bok rodzynki. - Dobre?
- Tak jak zawsze. - Jade użyła swojej standardowej odpowiedzi, zastanawiając się, ile jeszcze razy będzie przerabiać tę samą sytuację. Przynajmniej ciotka nie miała w zwyczaju proponować dokładki.
- Cieszę się, że ci smakuje. - Ciotka przesiedziała u nich w domu, jeszcze dwie godziny i wcale by się nie zbierała, gdyby nie musiała iść do pracy na nocną zmianę. Trudno było wytrzymać, jej towarzystwo i ciągłe pytania. Jade jednak wiedziała, że nie może powiedzieć tego co myśli, bo jej ojciec obraziłby się na nią na całe wieki. Dziewczyna więc posłusznie odpowiadała na wszystkie absurdalne pytania. A kiedy kobieta w końcu wyszła, oczywiście twierdząc, że nie muszą jej odprowadzać do drzwi, ponieważ ma własne klucze, którymi wymachiwała na prawo i lewo, Jade mogła w końcu odetchnąć z ulgą.  Dziewczyna zebrała ze stołu talerzyki i zabrała je do kuchni, w której jej mama już zmywała filiżanki.
- Mamo, ja jej nie znoszę. - Kobieta odwróciła się w jej stronę, przerywając zmywanie.
- Uwierz, Jade nie jesteś jedyna - powiedziała, posyłając jej porozumiewawczy uśmiech.

***
Niall wszedł do jej pokoju lekko zamykając za sobą drzwi. Pomieszczenie oświetlała tylko lampka, stojąca  na biurku. Jade leżała już w łóżku, czytając książkę. Nawet nie zwróciła uwagi na pojawienie się chłopaka. Spojrzał na nią i po chwili usiadł na łóżku, przysunął się do Jade i przy okazji ściągając jej okulary do czytania z nosa.
- Hej - powiedział i ubrał sobie jej okulary na nos.
- Hej. - Jade odłożyła książkę na półkę i odebrała Niallowi okulary, które odłożyła w to samo miejsce.
- Widzę, że Teodorowi się tu dobrze powodzi - wskazał głową na kota, który spał u stóp dziewczyny.
- Tak, myślę że całkiem nieźle. - Dziewczyna odchrząknęła, szukając w głowie tematu do rozmowy. - Była dzisiaj u mnie ciotka Alex.
- Ta od sernika? - spytał, a Jade zaczęła się śmiać.
- Tak, właśnie ta. Ona naprawdę jest straszna.
- Ale przetrwałaś jakoś?
- Przetrwałam, ale było naprawdę ciężko. Przysięgam. Musiałam zjeść ten sernik - zażartowała.
- Dzielna dziewczynka. - Niall żartobliwie poklepał ją po głowie, jak psa, kiedy ten dobrze wykona polecenie. Oboje się roześmiali.
- Nie masz pojęcia! - Chwilę milczeli, a potem chłopak, nic nie mówiąc, podał Jade płytę.
- Co to jest? - spytała obracając ją w rękach.
- Mój ulubiony album.
- Dlaczego mi go dajesz? - Była zdziwiona.
- Ty powiedziałaś mi o swojej ulubionej książce, ja daję ci mój ulubiony album - wyjaśnił.
- Elliot Smith, Either/ Or - przeczytała i odchrząknęła. - Dziękuję.
- Może też ją trochę polubisz. - Był nieco przestraszony, że może jej się nie spodobać.
- Mogę teraz posłuchać? - spojrzała na niego, czekając na odpowiedź. Chłopak odebrał z jej rąk płytę i podszedł do wieży, stojącej pod ścianą. Wyciągnął ją lekko z opakowania i włożył do odtwarzacza, ustawiając na piosenkę numer cztery, po czym wrócił z powrotem na łóżko.
- To moja ulubiona piosenka - powiedział nim jeszcze zabrzmiały pierwsze słowa "Between the bars". - Dwie minuty i dwadzieścia jeden sekund, na nabranie oddechu.
          Do dna, kochanie, nie zaśnij dzisiejszej nocy,
Rzeczy, które mogłaś zrobić, nie zrobisz ich, ale mogłabyś
Potencjał, który w sobie masz, którego nigdy nie zobaczysz,
Obietnice, które jedynie złożysz.

Wypij teraz ze mną i zapomnij o presji dni
Rób, co mówię, a ja sprawię, że poczujesz się lepiej i odpędzę je
Te obrazy tkwiące w twojej głowie.

Jade zamknęła oczy wsłuchując się w piosenkę, a Niall ją obserwował, zastanawiając się, co teraz myśli. Dokładnie analizował jej twarz:
 jej oczy,
 jej rzęsy,
 jej nos,
 jej piegi,
 jej usta.
W tym momencie wydawała mu się piękniejsza niż kiedykolwiek. Kiedy piosenka się skończyła, dziewczyna otworzyła oczy, natrafiając na jego niebieskie tęczówki. Patrzyli na siebie i zwyczajnie nic nie mówili. Chyba po raz pierwszy cisza między nimi im nie przeszkadzała. Niall nie musiał pytać. Podobało jej się, wiedział to.
-Ta piosenka ma jakąś historię? - spytała zaciekawiona, w końcu przerywając milczenie.
- Kiedyś wszedłem na czat, nudziło mi się. I trafiłem na takiego chłopaka. Napisał mi, że muszę być rozczarowany, że nie jest dziewczyną, bo w końcu zużyłem na niego tyle minek, a ja mu odpisałem, że raczej nie bardzo. Chyba się trochę zdziwił, ale gadaliśmy dalej. Dobitnie mi wyjaśnił, że właśnie marnuję swoje życie, i że powinienem to zmienić. W końcu zmieniłem, jak wiesz. A potem wysłał mi tą piosenkę, napisał, że oczyszcza umysł. Puściłem ją, a potem jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze raz. Nigdy mi się nie znudziła. Koniec historii. - uśmiechnął się do niej.
- Naprawdę jest piękna. - stwierdziła.
- Naprawdę zależało mi, żeby ci się spodobała - wyznał cicho, a ona spojrzała na niego, szukając na jego twarzy wyjaśnienia. Było tam, ale ona jeszcze nie potrafiła go odczytać.
- Dziękuję za płytę - powiedziała jeszcze raz.
- Nie ma za co - uśmiechnął się.
- Niall, jest. Właśnie oddałeś mi kawałek siebie.

***

- Jade ostatnio mówiła, że możemy przyjechać do niej razem - odezwał się Louis, nalewając sobie kawę. Wziął łyka i postawił ją na blacie.
- A chcesz? - Niall spojrzał na niego zdziwiony. W końcu jeszcze ostatnio Louis był temu całkiem  przeciwny.
- Raz możemy pojechać razem. - Chłopak obojętnie wzruszył ramionami.
- W takim razie kiedy? - Niall postanowił nie komentować jego zmiany zdania. A skoro Jade chciała, żeby przyjechali razem, niech tak będzie.
- Pojutrze?- zaproponował.
- Ja mogę dopiero za trzy dni.
- Dobra, no to za trzy dni - zgodził się Lou, który akurat miał tak zorganizowany czas, że łatwiej mu było się dopasować.
- Jedziemy jednym autem czy osobno? - Niall wziął kubek i też nalał sobie kawy.
- Osobno, bo nie wiem, czy nie będę musiał wcześniej wrócić.
 - W porządku. To tak może o szóstej, moglibyśmy już tam być. - Wziął łyk kawy, która okazała sie za mocna. Dolał sobie więcej mleka.
- Dobra, może być.

***
Pierwszy pojawił się Louis, Niall dojechał jakieś 20 minut później. Otworzył drzwi, które specjalnie były niezamknięte. W końcu czekali na niego. Chłopak wszedł do przedpokoju, ściągnął buty i przeszedł do salonu, gdzie na kanapie siedzieli już Jade i Louis. Ze skupieniem oglądali odcinek "Przyjaciół".
- Hej. -Odwrócili się, słysząc Nialla.
- Cześć - przywitała się Jade.
- Spóźnienie! - wykrzyczał Louis, wskazując palcem na przyjaciela.
- Tak, przepraszam za spóźnienie, proszę pani - powiedział sarkastycznie i usiadł między nimi. - To co robimy?
- Oglądamy. - odpowiedziała Jade, nie odwracając głowy od ekranu.
- I mamy zamiar oglądać "Przyjaciół" przez najbliższe ile?
- Dziesięć minut, do końca odcinaka - wyjaśniła. Chłopak pokiwał głową, włączając się do oglądania. 
- W zasadzie możemy obejrzeć jeszcze jeden odcinek - stwierdził Niall, kiedy skończyli, na co Lou i Jade się roześmiali.
- Wydawało się, że nie chcesz oglądać - zagadnęła dziewczyna.
- Zmieniłem zdanie.
- To co jeszcze jeden? - spytał Louis, na co pozostała dwójka przytaknęła. Chłopak podszedł do laptopa połączonego kablem HDMI do telewizora i włączył kolejny odcinek. Wrócił na kanapę i usiadł. Pod koniec oglądania, Niall wypatrzył w komodzie, na której stał telewizor, kilka gier planszowych.
- Zagrajmy w coś, jak się skończy - odezwał się i wskazał głową na gry.
- Dobrze - odpowiedziała Jade.
Trzy minuty później Niall już siedział na podłodze koło komody i wyciągał wszystkie gry, które się tam znajdowały. Rozłożył je koło siebie i zaczął przeglądać. Louis usiadł koło niego i zaczął robić to samo.
- Myślę, że Twister odpada - zażartowała Jade, widząc grę, którą Niall właśnie trzymał w rękach. Niall i Louis oderwali oczy od gier i spojrzeli na siebie, a zaraz potem na Jade, która wyraźnie nie potrafiła powstrzymać śmiechu, widząc ich miny. W końcu cała trójka się roześmiała, do tego stopnia, że trudno było im przestać.
- Wiesz, że masz przerażające poczucie humoru?  - powiedział Louis, wciąż jeszcze próbując przestać się śmiać.
- Myślę, że gdzieś już coś takiego słyszałam - spojrzała na Nialla, który kiedyś powiedział jej mniej więcej to samo. Chłopak najwyraźniej również sobie o tym przypomniał, bo też na nią spojrzał i uśmiechnął się.
- To co wybieramy? - Lou poklepał ręką po pudełkach, żeby zwrócić ich uwagę.
- Nie wiem, co chcecie.
- No to mamy, oczywiście oprócz Twistera: chińczyka, monopol, chirurga, mafie, kalambury, karty, puzzle, bierki, cluedo i statki - przeczytał Niall. - Więc co?
- To weźmy monopol i cluedo, najwyżej zagramy w oba - stwierdził Louis, a Jade i Niall się z nim zgodzili. Pozbierał resztę i odłożył na miejsce.
- To chodźmy do kuchni, tam się z tym rozłożymy. - Dziewczyna ruszyła w stronę kuchni. Blondyn poszedł za nią, a jego przyjaciel wziął pod pachę wybrane gry i też do nich dołączył.
- Porozkładajcie to, a ja zrobię nam herbatę. - Jade wyciągnęła już z szafki trzy kubki i wzięła czajnik, by nalać do niego wody.
- Ja jestem bankierem - ogłosił Niall.
- Dobra, ale ja rozdaje karty - zarezerwowała Jade, biorąc do ręki pudełko z herbatą. Nigdy nie zależało jej, żeby zostać bankierem, jeżeli natomiast chodziło o rozdawanie kart zawsze starała się, żeby ta funkcja przypadła jej. Dzięki temu wiedziała, którą posiadłość najlepiej kupić, która jej się najbardziej opłaca, na której zarobi najwięcej.
- Czyli co, ja zostaje bez funkcji? - Louis nie był tym zadowolony.
- Możesz rozdawać domki - zaproponował Niall.
- Pewnie zanim dojdziemy do domków, to zdąży na się znudzić.
- No to rzeczywiście, w takim układzie zostajesz bez funkcji. Jesteś zwykłym graczem - roześmiała się Jade.
- Fajnie, dzięki, tacy z was koledzy - zażartował. - Należy mi się przynajmniej wybór najlepszego pionka. - Chłopak zaczął grzebać w przegródce z pionkami.
- Chyba się poświęcimy. Wybieraj - powiedziała Jade po kolei, stawiając kubki na stole.
- Biorę samolot. - Wziął łyka i poczuł jak przepływa mu przez gardło herbata z mlekiem posłodzona przynajmniej trzema łyżeczkami cukru. Jak przepływa mu przez gardło słynna herbata Nialla. Jak przepływa mu przez gardło herbata zrobiona przez Jade. W tym momencie uświadomił sobie, że do tej pory musiał być ślepy, żeby nie zauważyć, że pomiędzy tą dwójką coś właśnie zaczyna się dziać. 

___________________________________________________________________-

Przepraszam, za w ten sposób dodany rodział. Normalalnie bloger dzisiaj działa jakby był conajmniej niedorwozwinięty. Nie mogę go ogarnąć. Stawia przede mną trudości nie do przejścia. Mam nadzieje, że przynajmniej nie wykasowało mi jakiejś istotnej części rodziału. 
W każdym razie miłego czytania :)
Mam również nadziję, że w tym rodziale pojawiła się wystarczająca ilość Nilalla :P

1 komentarz:

  1. Hej. Właśnie przeczytałam dzisiaj rozdział i powiem Ci, że nastrój mam do tego co się w nim dzieje wyśmienity. Cieszy mnie fakt, że pokazałaś trochę relację między dziewczynami. Taki wątek przyjaźni to moim zdaniem świetna rzecz w tym opowiadaniu. Lou i Niall razem u Jade. może to poprawi ich wszystkich relacje. Ogólnie w tym rozdziale nie ma się do czego przyczepić ( i żeby nie było, ja Ci tu nie słodzę!!! ;) ). Odpowiadając na Twoje pytanie z notki, tak, ilość Nialla jest wystarczająca ;)

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K