Jade pomachała jeszcze swojemu ojcu, który
właśnie wyjeżdżał z parkingu i wjechała do poczekalni w klinice
rehabilitacyjnej. Na korytarzu pod salą było już kilka osób, które Jade jedynie
kojarzyła z zajęć. Nie chcąc za bardzo sie wychylać, posłała im lekki uśmiech i
skierowała się do przebieralni. Położyła swoją torbę na ławce i wyciągnęła z
niej ubrania i butelkę wody. Przebrała się w legginsy i luźną szarą
podkoszulkę. Zebrała wszystkie włosy i ściągnęła gumkę z dłoni, zawiązując je w
wysoki kucyk. Miała jeszcze kilkanaście minut do rozpoczęcia zajęć, które
postanowiła tu przeczekać. Sięgnęła po telefon z zamiarem wyciszenia go, kiedy
drzwi pomieszczenia otworzyły się. Jade odwróciła głowę, by zobaczyć kto to,
gdy do środka wjechała Ellie.
- Cześć
- przywitała się, kładąc swój plecak, koło torby Jade.
- Cześć.
- Uśmiechnęła się.
- Jesteś
wcześniej ode mnie, co za postępy - zażartowała dziewczyna.
- Prawdziwy
sukces mojego życia - skomentowała Jade, śmiejąc się.
- No
tak, należą ci się oklaski. - Ellie demonstracyjnie klasnęła kilka razy, po
czym wyciągnęła z plecaka swoje rzeczy i zaczęła się przebierać. - Poczekasz na
mnie? - spytała, przekładając podkoszulek przez głowę.
- I tak
miałam zamiar tu zostać, aż zaczną się zajęcia - zgodziła się.
- O to w
taki sposób, nikogo tu nie poznasz. Nie mówiąc o tym, że powinnaś znać tych
ludzi od roku.
-
Nienawidzę się przedstawiać, głupio mi - wytłumaczyła swoje zniechęcenie.
- A o to
się nie martw, ja cię z wszystkimi poznam. Bez obaw.
- Nie o
to mi chodziło - nerwowo zaśmiała się Jade.
- Co ty
nie powiesz. Nie zgadłabym - powiedziała ironicznie i zmieniła temat. - Jak tam
ten chłopak, kolego nie kolega? - zagadnęła, wspominając ich pierwszą rozmowę.
- Kolega
- tylko tyle powiedziała Jade, ale to była wystarczająca odpowiedź.
- A więc
jednak kolega. - Ellie uśmiechnęła się, mając wrażenie, że w jakiś sposób
wpłynęła na ten stan rzeczy. Jade pokiwała głową twierdząco.
- Miałaś
wtedy rację.
- Och,
ja rzadko kiedy się mylę - żartobliwie zaznaczyła.
- Z
pewnością - roześmiała się Jade, a Ellie jej zawtórowała.
-
Widzisz, jak dobrze było mnie poznać! Pomyśl tylko o korzyściach, które mogą
wyniknąć z zawarcia znajomości z resztą grupy. - Dziewczyna poruszyła zabawnie
brwiami.
-
Zapewne niewyobrażalne. - Jade dokładnie zawiązała buty i spojrzała na
koleżankę, która też była już gotowa.
- To co,
jedziemy?
-
Poważnie? - Brunetka ze stresu poruszała kołami wózka w tył i w przód.
- Nie
martw się, nikt cię tam nie zlinczuje. - Ellie poklepała ją zachęcająco po
plecach i sama ruszyła w stronę wyjścia. Jade wzruszyła ramionami, przecież nie
miała nic do stracenia. Pojechała więc za blondynką. W drzwiach minęły się z
dwoma dziewczynami, które właśnie przyjechały. Przywitały się, wymieniając się
uśmiechami i szybkim "hej". - Ależ to było straszne, powiedzieć "cześć"
do dziewczyn, które mijasz od roku - szepnęła Ellie do ucha Jade, nie
ukrywając, że bawi ją ta cała sytuacja.
- Tak,
aż serce podeszło mi do gardła - powiedziała sarkastycznie, natomiast Ellie
podjechała do grupy osób pod tablicą korkową i pokazała Jade, żeby też to
zrobiła.
- To
Jade, gdyby ktoś z was jeszcze nie zdążył się zorientować - przedstawiła ją
swoim znajomym, kiedy pojawiła się u jej boku.
- Cześć
- przywitała się Jade, posyłając im delikatny uśmiech i przyglądając im się.
Było ich pięciu, dwie dziewczyny i trzech chłopaków. Czwórka z nich była w
mniej więcej podobnym wieku do Jade, ale jeden chłopak na pewno był młodszy,
wyglądał może na 15 lat, Jade wcześniej go nie widziała. Jak się okazało, był
tu nowy. Nie wydawał się jednak zagubiony i szybko znalazł sobie znajomych.
Miał na imię Jude, przedstawił się również Ellie, jako że się jeszcze nie
poznali. Reszta, która już wcześniej kojarzyła Jade, miło ją powitała, żartując
przy tym, że fajnie ją poznać na tak wczesnym etapie rehabilitacji. Alex i
Lauren były bardzo do siebie podobne. Obie miały zielone oczy i brązowe włosy,
przy czym ta pierwsza miała je znacznie dłuższe. Nawet ich postury były
podobne. Jade już wcześniej zauważyła, że są nierozłączne.
- Jesteście
siostrami? - spytała Jade, którą od dłuższego czasu to ciekawiło.
- Nie -
obie się zaśmiały. - Poznałyśmy się dopiero tutaj. Ale dużo osób też myśli, że
jesteśmy siostrami.
- To
takie nasze bliźniaczki zajęciowe - wtrącił Luke, brunet o pociągłej twarzy, z
ładnym uśmiechem i dużymi zębami. - I do tego papużki nierozłączki - zażartował.
- Nie ma
takiej siły, żeby je rozdzieliła - dodał czarnowłosy, chłopak, który
przedstawił się jako Elliott.
Rozmowa
z nimi, wcale nie była wymuszona. Łatwość z jaką łapało się z nimi kontakt,
uświadomiła Jade, jak bardzo myliła się co do tych ludzi. Odsuwanie się od
nich, było jedną z głupszych rzeczy, które Jade zrobiła w swoim życiu.
Rozmawiali jak wszyscy normalni ludzie - o codziennych sprawach, żartowali i
śmiali się. Umawiali się na spotkania poza zajęciami, oni się ze sobą
przyjaźnili. Unikanie ich przez cały poprzedni rok, było zwyczajną pomyłką.
Jade po raz pierwszy poczuła się tu dobrze, poczuła, że ktoś może ją tu
zrozumieć. Ellie spojrzała na nią z uśmiechem, jakby chciała powiedzieć
"Przecież mówiłam, nie ma źle".
***
Zajęcia
skończyły się już jakieś 15 minut temu i wszyscy zdążyli się już stąd ulotnić.
Została jedynie Jade, czekając na swojego tatę, który znów się poważnie
spóźniał. Znudzona, kolejny raz zaczęła przeglądać korkowe tablice na ścianach.
Wtedy zobaczyła chłopaka z narzuconym na głowę kapturem, który właśnie wchodził
do środka. Z daleka go nie poznała, ale kiedy podszedł bliżej zorientowała się,
że to Niall.
-
Co tu robisz? - spytała, kiedy stanął przed nią.
-
Przyjechałem po ciebie. Twój tata do
mnie dzwonił, że musi zostać na noc w pracy i żebym cię odebrał - wytłumaczył,
chwytając za rączki wózka i kierując się z powrotem w stronę wyjścia.
- Aha -
skomentowała krótko Jade.
Kiedy stanęli przed samochodem, chłopak
przeniósł ją na siedzenie, przy czym od razu zapiął jej pasy. Wrzucił jeszcze
na tył wózek, a potem wsiadł do środka. Rozglądnął się, wycofał z parkingu i
wjechał na drogę. Początkowo prowadził normalną trasą, a potem skręcił w nieznanym
Jade kierunku. To nawet nie była droga, którą jechała kiedyś z Lousiem.
- Gdzie
jedziesz?
- Do
mnie - powiedział po prostu, zakładając na nos okulary przeciwsłoneczne.
- Chcesz
coś zabrać z domu, zanim mnie odwieziesz?
- Nie,
na odwrót. Chcę cię zabrać do domu - uśmiechnął się.
- Po co?
- spytała podejrzliwie.
- Bo
jeszcze u mnie nie byłaś - stwierdził, jakby to była najbardziej oczywista
rzecz na świecie.
- A moja
mama o tym wie?
- Twój
tata wie, więc pewnie jej przekaże. - Poprawił sobie okulary.
- No na
pewno przekaże, on ma sklerozę. Muszę jej napisać. - Jade wyciągnęła telefon z
kieszeni dżinsów i wysłała do mamy krótkiego sms-a. Spojrzała na chłopaka obok.
Grzywka lekko opadała mu na czoło, nie tak jak zwykle, kiedy jego włosy były
podniesione do góry. Policzki miał lekko zaróżowione, zapewne jeszcze z powodu
zimna, które panowało na dworze. Jade nieświadomie się uśmiechnęła, po czym
obróciła głowę, z powrotem wracając do widoku przedniej szyby. W samochodzie
nie rozmawiali za wiele. Ciszę między nimi wypełniała muzyka lecąca z radia. I
gdyby zapytać się jakie to były piosenki, żadne z nich nie byłoby w stanie
odpowiedzieć. Ich myśli krążyły gdzieś indziej.
- Prawie
jesteśmy - oznajmił, kiedy zbliżali się do jego domu. Dwie minuty później byli
już na miejscu. Dom chłopaka z całą pewnością nie był pałacem. Nie miał
niewiadomo ilu pięter i olbrzymiej powierzchni, a wokół nie roztaczał się,
powalający swoją wielkością ogród, który zapierałby dech w piersi. Ale było tu
przyjemnie. Budynek był biały, parterowy z drewnianą werandą wokół domu. Niall
wyciągnął klucze z kieszeni bluzy i otworzył drzwi, zapraszając Jade do środka,
po czym sam wszedł. Dziewczyna ściągnęła kurtkę oraz buty, pozostając w
różowych skarpetkach w kropki, na których widok chłopak dyskretnie się
uśmiechnął. Powiesił ubrania na wieszaku i poprowadził Jade w głąb domu.
- Jesteś
głodna? - zapytał, zapraszając ją do kuchni. Jade pokiwała twierdząco głową. -
Zamawiamy czy gotujemy?
- Możemy
gotować, jeżeli nie masz pustej lodówki.
- Tak
się składa, że nie mam - zaśmiał się, otwierając lodówkę, której wnętrze
rzeczywiście było pełne.
- Do
wyboru do koloru - skomentowała z podziwem.
- To co
robimy? - oboje zastanowili się przez chwilę.
-
Kurczaka z ziemniakami i jakąś sałatkę? Chyba, że masz jakiś lepszy pomysł? -
zaproponowała.
- Może
być. - położył mały worek z ziemniakami na stół i wyłożył z lodówki filety
drobiowe. Podzielili się zadaniami. Niall zajął się mięsem, a Jade resztą. Stał
przy piecu, pilnując, żeby kurczak się nie przypalił, dziewczyna natomiast
kroiła ziemniaki w plasterki.
- Niall,
daj mi jakąś foremkę, przyprawy i oliwę.
-
Pilnuję kurczaka, wyciągnij sobie. Forma jest w piekarniku, a przyprawy w półce
obok, po lewej stronie. - Wskazał palcem i postawił na stole oliwę, która akurat
była w zasięgu jego ręki. Kiedy Jade odnalazła potrzebne rzeczy, przesypała do
formy ziemniaki i skropiła je obficie oliwą. Ilość przypraw, które posiadał
Niall nie była powalająca, więc tylko posypała całość ziołami prowansalskimi i
solą, po czy wszystko dokładanie wymieszała. Nastawiła piekarnik na odpowiednią
temperaturę i wsadziła brytfannę do środka, ustawiając na 40 minut pieczenia.
Zrobienie kolacji poszło im nawet dość sprawnie, bez zbędnych wpadek. Musieli
tylko trochę podgrzać mięso, bo zdążyło wystygnąć zanim ziemniaki się upiekły.
Przyjemnie było patrzeć na Nialla starającego się coś ugotować, to miało swój
urok. Działało to też w drugą stronę, widok Jade krzątającej się po jego
kuchni, wydawał się być taki naturalny, że mógłby się do tego przyzwyczaić. -
Moglibyśmy otworzyć restaurację. Niczego nie przypaliliśmy - zażartował
chłopak, biorąc łyk soku.
- No
moglibyśmy, gdyby jeszcze to mięso nie było w połowie surowe, to tak, z
pewnością moglibyśmy - powiedziała z całą powagą.
- Jest
surowe? - spytał jakby zawstydzony, a Jade spojrzała na niego wymownie,
pozostawiając go przez chwile w niepewności.
- Nie
jest. - Jej oczy się śmiały, za to jego wyrażały nic innego jak zdziwienie. -
Tylko żartowałam. - Wzięła kawałek kurczaka do ust, a chłopak pokręcił głową, w
duchu śmiejąc się.
- Więc
co, jednak jadalne?
-
Jadalne - powtórzyła za nim. - Odwieziesz mnie jak zjemy? - zmieniła temat.
- A
śpieszy ci się?
- Nie,
ale robi się późno - wyjaśniła, zerkając na zegarek, który wskazywał ósmą
wieczór.
- Nie
możesz tu zostać?- spytał, a zaraz potem ugryzł się w język, unikając jej
wzroku. Jade na chwilę zamilkła, miała wrażenie jakby jej serce na moment
stanęło. Zaraz potem otrząsnęła się z głupich myśli. "Pyta się jak
przyjaciółki, pyta się jak przyjaciółki, nie łódź się." powtarzała sobie w
głowie.
- Masz
dla mnie jakąś dobrą wymówkę? - uśmiechnęła się, zgadzając się na jego
propozycje.
- Co? -
odchrząknął.
- No
wiesz, co mam powiedzieć mamie, tak, żeby nie myślała, że zaraz zrzucimy z
siebie wszystkie ubrania - zabawnie poruszyła brwiami.
- Och,
jakbyśmy wcześniej nie mieszkali ze sobą miesiąc - powiedział ironicznie.
- Ale to
inna sytuacja.
-
Powiedz mamie, że wierzę wstrzemięźliwość przedmałżeńską - zażartował,
posyłając jej zadziorny uśmiech.
- To ją
na pewno uspokoi - zaśmiała się.
***
Mamę udało
sie przekonać. I jak się wydawało Jade, nawet bez zbędnych podejrzeń przyjęła
wiadomość o nocowaniu u Nialla. Po kolacji postanowili się przenieść do salonu
z zamiarem obejrzenia jakiegoś filmu. Zabrali ze sobą paczkę chipsów i dużą
butelkę coli, którą chłopak postawił na ławie.
-
Rozłóżmy tę kanapę, będzie wygodniej - zaproponował.
- Zapomniałam
zabrać torby z zajęć - wypaliła Jade, która właśnie sobie o tym przypomniała.
- To
nic, jutro po nią podjedziemy - powiedział nieprzejęty Niall, rozkładając
kanapę.
- To ok.
- Jak
chcesz możesz się teraz ukąpać, a potem coś pooglądamy - zaproponował. - Aha,
nie masz się w co przebrać. - Jade skinęła głową, a on podrapał się w głowę. -
To czekaj przyniosę ci coś.
Poszedł
do swojego pokoju i otworzył szafę. Przeglądnął jej zawartość i wybrał dla niej białą podkoszulkę i spodnie
dresowe, po czym wrócił do salonu.
- Masz.
- Podał jej ubranie.
-
Dzięki.
- Pokażę
ci, gdzie jest łazienka. - Poprowadził ją do wskazanego pomieszczenia.
Jade
wjechała do środka i zamknęła za sobą drzwi. Postawiła na półce ubrania do
przebrania i podjechała do lustra. Przyjrzała się swojemu odbiciu i zaraz spuściła
wzrok. Kiedy skończyła się myć, sięgnęła po wcześniej przygotowany ręcznik i
owinęła go wokół ciała, drugim osuszyła mokre włosy. Sprawnie przesiadła się na
wózek i wzięła do rąk koszulkę Nialla. I choć nie chciała być tak żałosna, to
przyłożyła ją do twarzy, wdychając jego zapach. Zamknęła oczy. Zawstydziła się
na myśl, że Niall mógłby to zobaczyć. Co by sobie pomyślał? Wziąłby ją za jakąś
idiotkę, to byłoby straszne. W końcu włożyła podkoszulek oraz spodnie i
wyjechała z łazienki. W salonie oświetlonym tylko stojącą lampą, która dawała
ciepłe światło, czekał Niall, który przeglądał coś na swoim laptopie. Spojrzał
na nią kiedy usłyszał, że się pojawiła. Widocznie też zdążył się już ukąpać, bo
miał mokre włosy, z których kapało mu na czoło. Dziewczyna usiadła na kanapie,
obok niego, a on podał jej miękki koc, który chętnie przyjęła.
- Nie
wiem, czy możemy tak blisko siebie siedzieć - powiedział, zamykając laptopa.
- Bo?
- Żeby
nie kusić losu, celibat do ślubu i te sprawy - zaśmiał się.
- To
chyba potrzebujemy deski, żeby wyraźnie zaznaczyć przestrzeń między nami.
- Chyba
pójdę i poszukam, czy gdzieś nie mam. - Choć oboje się z tego śmiali, to gdzieś
w nich tkwiło pragnienie bliskość, o której tylko mogli pomarzyć. Ta rozmowa
choć żartobliwa, była niejako absurdem. Gdyby tylko mogli bez skrępowania i
strachu połączyć swoje dłonie, przeżyliby bliskość z jaką nigdy wcześniej nie
mieli styczności.
- Tak
powinieneś. - Jade stuknęła ramieniem jego ramię, a on zrobił to samo.
-
Pogadajmy - powiedział, obracając się do niej przodem. Jade przełknęła ślinę.
Rozmowy z nim były czymś, czego jednocześnie bała się i czego pragnęła. Dawały
jej wytchnie, a z drugiej strony powodowały mętlik. Powodowały, że czuła, iż
zbliżają się do prawdy, a innym razem miała znowu wrażenie, że ta prawda jest
jeszcze gdzieś bardzo daleko. Czym innym było ciągłe żartowanie i
przekomarzanie się z nim, a czym innym taka rozmowa. Tu odkrywali siebie,
próbując nawzajem zgadnąć, o co chodzi.
-
Dobrze. - Nie wiedzieć czemu ściszyła głos. Oboje przez jakiś czas się nie
odzywali, zastanawiając się, od czego tym razem zacząć.
- Nie
idzie nam. - Uśmiechnął się, ale ten uśmiech był smutny. Jade pokiwała głową,
unikając jego wzroku. Rozglądnęła się więc po ścianach. Zwróciła uwagę na
gitary, które na nich wisiały. Bardzo chciała, żeby teraz ściągnął jedną z nich
i po prostu coś dla niej zagrał. Nie odważyła się jednak poprosić. Nałożyła
sobie na plecy koc i szczelnie się nim owinęła. Trzęsła się, choć tak naprawdę
nie z zimna.
- Nie
patrz na mnie. - Nie mogła znieść jego wzroku, który czuła na sobie. Skoro ona
nie mogła na siebie patrzeć, czemu on mógł?
-
Dlaczego? - zmarszczył czoło, zmartwiony.
- Bo
czuję się skrępowana - wyznała.
- Nie
czujesz się przy mnie dobrze. - Jego głos był tak smutny, jak jeszcze nigdy.
- Nie o
to chodzi. Nie czuję się dobrze przy sobie - wyszeptała, patrząc na swoje ręce.
- Jade,
to takie głupie. - Chwycił jej dłonie, chcąc uzyskać jej uwagę. I pragnął jej
powiedzieć, że jest najpiękniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek widział, ale
nie mogło mu to przejść przez gardło. Wstydził się. - Uwierz mi na słowo,
jesteś ostatnią osobą, która powinna się tak czuć. - Spojrzała na niego, a jego
oczy nie kłamały. I kiedy przyjrzała mu się lepiej wyczytała na jego twarzy
strach, który towarzyszył mu każdego dnia.
- Czego
się boisz? - odwrócił głowę, jakby chciał uniknąć odpowiedzi na to pytanie. -
Niall, powiedz mi.
- Boję
się, że... - zawahał się przez chwilę. - Że mi nie wybaczysz. - Milczała, a on
nie mógł znieść tej ciszy. I kiedy miała już odpowiedzieć, on wstał. - Nie, po
prostu zapomnij, że ci to powiedziałem. - Prawie się potknął o nogę krzesła.
Włączył telewizor i przełączył kilka kanałów. Zatrzymał się na jednym z nich, w
którym właśnie leciał film, którego nawet nie znał. - Oglądnijmy to. - Pogłośnił
i wrócił na kanapę. Jade chciała coś powiedzieć, ale on wyglądał, jakby nie
chciał słuchać. Siedzieli, więc tak w milczeniu. Niall rozłożył się i oparł
głowę na poduszce. Jade natomiast siedziała wyprostowana, zastanawiając się, co
właściwie przed chwilą się stało. Minęła godzina, dziewczyna nie mogła się
powstrzymać od zerknięcia na niego. Był piękny. Nie tak zwyczajnie, był piękny
na swój sposób. Ciarki przeszły jej po plechach, kiedy tak na niego patrzyła.
Schyliła się delikatnie w stronę leżącego chłopaka.
-
Wybaczyłam ci, wybaczyłam wam - wyszeptała prosto do jego ucha. Szkoda, że
spał.