- Myślę, że to już odpowiedni moment? – chłopak zrobił tajemniczą minę.
- Odpowiedni moment na
co?
- Na to, żebyś dała mi swój numer.
- Nie udzielam poufnych danych obcym mężczyzną. – posłała mu sarkastyczny uśmiech.
- A ja nie zabieram
nieznajomych kobiet do Nowego Jorku –
Jade przewróciła oczami.
- No dobrze, chłopcze. Chyba nie mam wyjścia. – Wzięła do ręki komórkę leżącą na stole i wpisała numer .
Oddała telefon blondynowi . Po chwili dziewczyna usłyszała dźwięk swojego
telefonu.
- Tylko sprawdzam – chłopak wyszczerzył zęby.
- Myślałeś, że specjalnie podałam ci zły numer?
- Skądże znowu. To tylko takie rutynowe działania – uniósł
ręce w obronnym geście.
Dotarli na miejsce jakieś trzy godziny temu. Niall zdążył
wcześniej wynająć samochód, dlatego prosto z lotniska pojechali to kliniki. Teraz
siedzieli w poczekalni, czekając na swoją kolej.
- No, Jade, o co chodzi? - Dziewczyna westchnęła.
- Ja po prostu nie chce znów mieszkać w szpitalu.
- Ale to nie szpital, tylko klinika.
- No, czyli wychodzi na to samo. Mam dość szpitali, czy jak
wolisz klinik po dziurki w nosie. Nienawidzę tego zapachu, tych dźwięków
wszędzie takich samych. Mam tu być przez
miesiąc i to mnie zwyczajnie przytłacza.
Niall zamilkł na chwilę.
- Dobra. Możemy
zrobić tak: będziesz ze mną mieszkać, a codziennie rano będę cię tu przywoził.
Wynająłem mieszkanie niedaleko stąd, więc jeżeli pasuje ci taki układ, to
możemy ten problem rozwiązać w ten sposób.
– Jade posłała mu wdzięczne spojrzenie. Jeżeli kiedyś miała mu wybaczyć to był na dobrej drodze.
- Tak, możemy tak
zrobić.
***
Wizyta u lekarza nie trwała długo. Ustali wszystkie
szczegóły dotyczące rehabilitacji. Jade miała mieć zajęcia codziennie, nie
licząc niedziel od godziny dziesiątej do szesnastej. Kiedy przyjechali do mieszkania obje byli
padnięci. Nie tracili czasu na wzięcie
prysznica lub zjedzenie czegokolwiek. Jedyne co zdążyli ustalić to który pokój
jest kogo. Żadne z nich nie miało tej
nocy problemów z bezsennością. Tak szybko jak znaleźli się w łóżkach tak szybko
zasnęli. Sen był dziś ich
sprzymierzeńcem, z którym mogliby się nigdy nie rozstawać. Tak dobrym sprzymierzeńcem, że prawie zaspali.
Niall obudził się o 9.35, półprzytomny odszukał telefon. Gdy zobaczył, która
jest godzina, zerwał się z łóżka i po chwili wpadł do pokoju Jade.
- Szybko, wstawaj! -
dziewczyna tylko coś wymruczała. Najwyraźniej jeszcze nic do niej nie dotarło.
– No ruszaj się, jest późno musimy jechać!
- Co? - powoli następowało przebudzenie.
- Mówię, że musimy za chwilę, jechać więc lepiej się rusz, chyba że chcesz żebym
władował cię do auta w piżamie.
- Ok, już się zbieram. Nie marudź – powiedziała do poduszki.
- Masz 10 minut.
***
Ostatecznie spóźnili się 15 minut. Mogli jednak odetchnąć z
ulgą, gdy okazało się, że rehabilitant też był po czasie. Wszedł do kliniki
zaraz po nich. Wydawał się młody. Wyglądał na kogoś, kto ma 25 lat.
- Przepraszam długo musieliście czekać? – powiedział
zdyszany.
- Właściwie to dopiero przyszliśmy. Trochę zaspaliśmy.
- Och, to w porządku.
Ja też. Budzik mnie dziś zawiódł.
Jestem Wren – Mężczyzna podał im
rękę na przywitanie.
- Miło cię poznać. Jestem
Niall, a to Jade.
- To co Jade, będziemy zaczynać?
- Tak jasne – Dziewczyna
lekko się do niego uśmiechnęła.
- Przyjadę po ciebie o 16. Jeśli bym się spóźnił, to
dzwoń. – powiedział Niall.
- Ok.
- No to lecę. Pa. – wychodząc uścisnął jeszcze dłoń Wren’a. Gdy był na końcu korytarza pomachał im.
- Gotowa? - zapytał
Wren.
- Chyba tak – niepewnie powiedziała Jade.
***
Chłopak stał oparty o
ścianę i wpatrywał się w swój
telefon. Za pięć minut Jade miała
skończyć zajęcia. Specjalnie wyjechał z
mieszkania wcześniej, żeby się nie
spóźnić. Teraz czekał już od 15 minut. Wszystkim czym się zajmował było
sprawdzanie co chwilę, która godzina. Kiedy usłyszał dźwięk otwieranych
drzwi wyprostował się i włożył komórkę do kieszeni. Z pomieszczenia wyjechała brunetka.
Rozejrzała się po korytarzu i dostrzegła Niall’a przy ścianie. Ten do niej
podszedł. Wziął jej torbę i przełożył sobie przez ramię.
- Jak było? – zapytał.
- Męcząco. Nie widać?
– dziewczyna była cała czerwona z wysiłku.
Wyglądała na wykończoną.
- Widać. Tak tylko
pytałem. Ubierz czapkę, żeby cię teraz nie zawiało.
- Powiedział człowiek
w podkoszulku. – odparła sarkastycznie.
- To nie ja jestem po
wysiłku fizycznym. No ubieraj się –
powiedział poważnie.
- Stara zrzęda z ciebie – zażartowała, ale on na to nie
zareagował.
- Dbam tylko, żebyś
nie zachorowała.
- Pan dzisiaj jakoś bez humoru? – Jade zauważyła , że
chłopak zachowywał się inaczej niż zazwyczaj.
- Za to pani chyba aż w za dobrym – Nie wiedziała o co mu chodziło. Postanowiła
dać sobie spokój z utrzymaniem tej rozmowy.
- Ok, nie wnikam.
Jedźmy już, muszę się wreszcie ukąpać.
***
Jeśli był jakiś powód dlaczego Niall był zły to był nim
Louis. Zadzwonił po tym, jak blondyn odwiózł dziewczynę do kliniki. Zaczął mówić na temat jego lekkomyślnej
decyzji o tym wyjeździe, i co będzie kiedy ktoś się dowie co on tu robi i
dlaczego ma zamiar przebywać w tym miejscu przez tak długi czas. Czy jest tak
głupi, że myśli, iż nikt nie zainteresuję się co właśnie robi? Chłopak nie mógł
dłużej tego słuchać i się rozłączył.
Przez cały dzień chodził zdenerwowany. Dał to nawet odczuć Jade. Teraz
stał w kuchni i czekał aż woda na
herbatę się zagotuje. Jade brała jeszcze prysznic, ale powinna nie długo
wyjść. Wyciągnął dwa kubki z półki. Zalał torebki z herbatą wrzątkiem. Dolał
mleka i mocno posłodził. Postawił kubki na stole i usiadł. Chwycił jeden i wziął łyka. Taka herbata była najlepsza. Dużo mleka, dużo
cukru. Zamek drzwi łazienki właśnie się
przekręcił. Do kuchni wjechała dziewczyna.
Blondyn spojrzał na nią. Miała na sobie spodnie od dresu i za duży
sweter. Jej włosy były mokre. Uśmiechnął
się do niej.
- Zrobiłem herbatę.
- Dzięki. –
dziewczyna podjechała do stołu. Wzięła do ręki kubek i zaplotła na nim
palce. Niall zauważył, że wcześniej
widział taki sam ruch u jej ojca. – z mlekiem? – zdziwiła się.
- Nie lubisz?
- Piłam taką może raz w życiu.
- Jak chcesz to zrobię ci inną – Dziewczyna pokręciła głową.
- Ta może być – napiła się i zrobiła dziwną minę. – Ile ty
słodzisz?
- Trzy łyżeczki. Wtedy dobrze smakuje – Jade zaśmiała się.
- Trochę mocna przesada, ale rzeczywiście nawet dobrze
smakuje – chłopak wyszczerzył zęby.
- Wszyscy to mówią. Co jemy? - Niall otworzył lodówkę i zaczął analizować
jej wnętrze.
- Co mamy?
- Niby zrobiłem dziś zakupy, ale z racji tego, że nie
potrafię zbyt dobrze gotować, to może płatki?
- Może być. – Chłopak zamknął lodówkę i zaczął grzebać w
półkach.
- Nesquik? - odwrócił się w stronę Jade.
- Nesquik. - przytaknęła.
- Ciepłe, zimne?
- Ciepłe – Blondyn skinął
głową. Włączył palnik i postawił na nim garnek, do którego wcześniej nalał
mleka. Znów odwrócił się do Jade.
- Przepraszam, że byłem dziś niemiły. – Dziewczyna spojrzała
na niego.
-Spoko, to nie był twój największy grzech. - Nic nie odpowiedział, wiedział co miała na
myśli. – Lepiej uważaj na to mleko, bo
ci wykipi – powiedziała, by przerwać
cisze. Nie spodziewała się jednak, że
rzeczywiście się tak stanie. Zanim chłopak zdążył wyłączyć palnik, mleko
wykipiało. Jade zaczęła się śmiać. – Rzeczywiście niezły z ciebie kucharz.
- Nie ma się z czego śmiać, tu się właśnie tragedia wydarzyła
– chłopak złapał za ścierkę. – Okazuję się, że nawet mleka nie umiem
przypilnować. – Jade wciąż nie mogła się
przestać śmiać. Niall wylał resztę do
zlewu. – Nawet garnek przy okazji przypaliłem.
– Powiedział rozżalonym głosem. Popatrzył się na Jade i zrobił
najbardziej rozpaczliwą minę, jaką
brunetka widziała w swoim życiu. Już miała go pocieszać, gdy ten zaczął
się śmiać. Pokręciła tylko głową i zawtórowała mu. Jade miała wrażenie, że dostała głupawki. Kiedy
w końcu doszli do siebie, Niallowi udało się zagrzać nowe mleko, tym
razem bez przeszkód. Wyciągnął miski z półki i postawił je na stole. Jade
nasypała płatków do obu naczyń i zalała je mlekiem. Wzięła łyżkę do ręki i zaczęła topić kulki w
mleku.
- Wolę jak są takie bardziej rozmoknięte – powiedziała.
- Ja też - spojrzała
na Niall’a i zdziwiła się, kiedy zobaczyła, że robi on praktycznie to samo ze
swoimi płatkami. Kiedy wystarczająco nasiąkły mlekiem zaczęli
jeść. – Jesteś leworęczna?
- Jak widać. – teraz
spostrzegła, że on też je lewą ręką – Ty też?
- Też – uśmiechnął się.
- Nie myśl sobie. Wcale tak wiele nas nie łączy.
- Mi się wydaje, że niewiele mniej niż wiele.
_______________________________________________________________
Liczba komentarzy jest naprawdę powalająca, aż zaczyna się zastanawiać co ja tu jeszcze robię. Może lepiej pisać do szuflady? Tak myślę, że to dobry pomysł.
Liczba komentarzy jest naprawdę powalająca, aż zaczyna się zastanawiać co ja tu jeszcze robię. Może lepiej pisać do szuflady? Tak myślę, że to dobry pomysł.
Nie wiem co mam ci napisać, po prostu podobał mi się :)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog. Ciekawa jestem co będzie dalej jak to sie zakończy. Czekam z niecierpliwością na next.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bianka
Jestem tu cały czas i sprawdzam codziennie tego bloga :) tak więc nie pisz do szuflady, bo by się zmarnowało tylko dziel się z nami swoim talentem kochana, bo masz i to ogromny talent :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :*
JoannaK <3
Świetne!
OdpowiedzUsuńSłodko
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog, zaczęłam go czytać dziś. Na prawdę wciąga. Rozdział jak zwykle genialny. Czekam na nxt pozdrawiam i życzę weny. ;D;*
OdpowiedzUsuńŚwietny:-)
OdpowiedzUsuńProsze, blagam nie przestawaj pisac na blogu, bo chyba popadne w stan depresyjny. Jestes osoba, ktora ma ogromny talent i powinnas to pokazywac chociazby tutaj ! Zreszta. Czytanie tej historii spod twojej reki jest doswiadczeniem potwornie przyjemnym i wciagajacym. Nie przestawaj pisac, prosze :(
OdpowiedzUsuńCo do rozdzialu to jest on baardzo slodki i wyczuwam, ze po tylu dobrych akcjach cos zlego sie stanie :) No ale to juz takie moje wymysly.
Pozdrawiam ciepluutko i zycze duzo weny !!
PS. Dziekuje, ze wciaz wysylasz do mnie e-maila z nowym rozdzialem, bo ja sama nie zawsze jestem w stanie sprawdzic zakladki, a e-maila mam pod reka :)
L.
Boski *.*
OdpowiedzUsuńBosko!
OdpowiedzUsuń