Siedział na parapecie okna w jej pokoju,
rozmowa znów się nie kleiła. Znów próbował oszukać siebie i ją. Starał się
sobie wmówić, że nic się nie stało, że ta sprawa nie miała na niego żadnego
wpływu. Niall okazał się świetny nie tylko w odkładaniu najważniejszych spraw w
jego życiu w nieskończoność, ale też w maskowaniu swoich uczuć. Bardzo postarał
się, by tak było - aż do przesady. Wydawał się być w tym tak dobry, że Jade
zaczęła myśleć, że chłopak ją ignoruje. W założeniu wszystko miało pozostać jak
dawniej, ale jak mogło to funkcjonować, jeżeli jego ukrywanie uczuć polegało na
udawaniu obojętności. Zdecydowanie nie było tak samo. Nic dziwnego więc, kiedy
Jade w końcu doszła do wniosku, że Niall zaczyna odchodzić. Z każdym tygodniem
widziała jak chłopak coraz bardziej się od niej dystansuje. Już nawet nie
próbowali powracać do prawdziwych rozmów, od dawna przestały istnieć. Przepaść rosła
i rosła, i nawet nie było wiadomo, czym można by ją załatać.
Niall nigdy nie wspomniał o tym co widział, a
Jade nigdy się do tego nie przyznała.
Czuł, że nie ma prawa w to ingerować. To ona powinna mu powiedzieć o tym
co łączy ją z Louisem, ale najwyraźniej nie zamierzała. I to było jeszcze
gorsze, bo chłopak myślał, że zasługiwał chociaż na to by o tym wiedzieć. Najwyraźniej
ona tak nie uważała.
Minęły 4 miesiące, a Jade wydawało się, że
jest coraz bliżej do końca. Spodziewała się, że niedługo nastąpi moment, kiedy któreś
spotkanie z Niallem okaże się tym ostatnim i potem być może zostaną jej tylko grzecznościowe
kartki świąteczne, a może i nawet tego nie będzie. Im bardziej się od niej
oddalał, tym bardziej wydawał się jej potrzebny.
Stała oparta o ścianę, wspierając się na
kulach. Poruszanie sie za ich pomocą powoli zaczynało wychodzić, dużo ćwiczyła.
Spojrzał na nią i lekko się uśmiechnął - stała. Nie sama, ale stała, to znaczyło
tak wiele. Widział to już wiele razy, ale ten widok naprawdę był wspaniały. To jedyna
dobra rzecz w ciągu tych miesięcy.
Znów spuścił wzrok, wlepiając oczy w ekran
telefonu. Nie bardzo było o czym rozmawiać wszystkie neutralne tematy się
wyczerpały. Czas sprawił, że każde słowa były niezręczne. Wydawać by się mogło, że została im jeszcze
cisza, ale ona była jeszcze gorsza. Ich spotkania stały się jedną wielką niezręcznością
z burzą myśli, która nie mogła mieć głosu.
Jade wzięła głęboki oddech, chciała to zrobić
przy nim. Odłożyła kule, opierając je o komodę. Chwiejnie podtrzymywała się
ściany.
Wdech
Wydech
Wdech
Wydech
Odepchnęła
się. Stała nie trzymając się niczego, jej serce biło tak szybko. A on nie
patrzył.
-
Niall? - powiedziała trzęsącym się głosem. Chłopak uniósł głowę, na początku
niczego nie rejestrując, chwilę potem zamarł. Wstrzymał oddech, ona zrobiła
krok. Chłopak natychmiastowo do niej podbiegł, obawiając się, że zaraz upadnie.
Zachwiała się, ale nie upadła. Stali tak na przeciwko siebie. Zakryła oczy,
trzęsącą się ręką, powstrzymując łzy. On patrzył na nią osłupiały. Trudno
powiedzieć, które z nich było w tym momencie bardziej wstrząśnięte. Łzy cisnęły
się też do jego oczu, ale on nawet nie próbował ich ukryć. Parzyli na siebie nic
nie mówiąc. Nie zastanawiał się na specjalnie, co powinien teraz zrobić tylko
przygarnął ją do siebie z całej siły. Jade przez moment stała sztywno w jego
objęciach, bojąc się choćby poruszyć. W końcu zaplotła ręce na jego szyi i
oparła głowę na jego klatce piersiowej, wreszcie poczuła ulgę.
Lekko
pocałował ją w czoło, nic nie powiedziała.
Westchnął.
Delikatnie
pocałował ją w policzek, nic nie powiedziała.
Westchnęła.
Nie
wytrzymał.
Uniósł
jej głowę, skierował swoje usta na jej i przez moment wydawało się, że się waha.
I
wtedy ją pocałował.
I
wtedy ona pocałowała jego.
Pięć
sekund później Niall wyszedł z pokoju zostawiając ją samą.
Myślał,
że ten pocałunek nie miał być jego.
***
Chciał otworzyć drzwi z impetem, a potem kopnąć
je z całej siły, ale jak na złość okazały się zamknięte. To trochę zahamowało
jego agresywne zapędy. Nacisnął dzwonek i włożył ręce do kieszeni. Nie czekał
długo, Louis otworzył drzwi, kiwając głową, żeby wszedł. Chłopak od razu skierował
się do kuchni, więc Niall nie bawił się w żadne zdejmowanie butów, tylko
poszedł za nim. Jego przyjaciel usiadł na blacie kuchni i wziął do ręki garść orzeszków
ziemnych, stojących w misce obok.
-
No co? - spytał obojętnie, nie spodziewając po co Niall tak naprawę przyjechał.
-
Miałeś w dupie co się z nią dzieje. Dalej byś miał. - Jego głos zadrżał ze złości.
- Zawsze musisz wszystko spieprzyć. Pomogłem ci, a teraz ty mi ją zabierasz. -
Louis teatralnie pokiwał głową, przesypując orzeszki z ręki do ręki i przerwał
Niallowi.
-
Z tą różnicą, że nie zabieram.
-
Przecież widziałem... - Louis się zaśmiał, domyślając się co chłopak chce
powiedzieć.
-
Byłeś tam wtedy, tak? - Niall skinął głową. - Więc od kilku miesięcy żyjesz w błędnym przekonaniu.
- Nie miał pojęcia, dlaczego tak bardzo bawi go ta sytuacja. Może dlatego, że
wiedział więcej niż ta dwójka. Oni jeszcze dużo musieli sobie powiedzieć, a on?
On już wszystko wiedział. - To ja ją pocałowałem. Ona tego nie chciała. Nie powiedziałem
ci, bo umówiłem się z Jade, że nigdy nie będziemy do tego wracać. Koniec, tyle,
nie ma nic więcej. Nie wiem, Niall co jeszcze sobie dopowiedziałeś, ale to
tyle. - Niall właśnie uświadomił sobie jak długo miał do niej żal o coś czego
nie zrobiła. Osądził ich, nie rozważając żadnych innych możliwości. Stworzył fikcję.
Wymyślił ją sobie, a potem w nią uwierzył. - Zastanawiam się tylko, ile jeszcze zajmie ci
zauważenie, że dla niej liczysz się tylko ty.
***
Chłopak stanął w drzwiach jej pokoju. Leżała na
łóżku z głową wlepioną w poduszkę. Odchrząknął, a ona zaraz zerwała się do
pozycji siedzącej, jakby wystraszona. Włosy wciąż jeszcze w luźnym kucyku
odstawały jej na wszystkie strony. Nawet w tak słabym świetle, dawanym przez
małą lampkę na krańcu biurka, było widać, że płakała.
Nic nie mówił wciąż stał u progu drzwi. Dziewczyna
przełknęła ślinę i w końcu odważyła się odezwać.
-
Wiedziałeś o tamtym pocałunku - stwierdziła zachrypniętym głosem. Niall skinął
głową i zrobił dwa kroki w przód. - Wiesz, że się nie liczył? - tym razem
spytała, nerwowo bawiąc się bransoletką na jej ręce.
-
Teraz już wiem. - Usiadł tuż przy niej, a ona spuściła wzrok. - Pytanie, co
zamierzamy z tym faktem zrobić? - Jade wzruszyła ramionami, choć tak naprawdę
nic w tej chwili nie było jej obojętne. - Dlaczego musisz być taka trudna?
-
Nawzajem Niall. - Przez twarz Jade przeszedł cień uśmiechu.
-
Tak, mamy ogromny talent do komplikowania sytuacji - zgodził się. - Nic nie
może być łatwe, prawda? - Spojrzał na nią, a po jej twarzy znów skapywały łzy.
-
Przepraszam - wyszeptała, a on pokręcił głową.
-
Jade, nie płacz. Dziś chyba nie zmierzamy ku katastrofie. - Mieli nadzieję, że
oboje mówią o tym samym, ale niepewność wciąż odbierała im mowę. - Możemy już
przestać udawać? - pokiwała głową.
-
Już dłużej nie potrafię - przyznała.
-
Ale to dobrze - uśmiechnął się tym jedynym w swoim rodzaju uśmiechu. W uśmiechu
przeznaczonym tylko dla niej.
-
Bałam się, że odejdziesz. - W końcu wyznała swój sekret.
-
Bałem się, że tego chcesz. - Wziął jej dłoń i splótł jej palce ze swoimi. -
Bałem się zrobić też to. I wiele innych rzeczy. - Umierała, a może ożywała na
samą myślą o tym co właśnie się dzieje.
-
Dalej się boisz? - spytała wstrzymując oddech.
-
A powinienem? - Zbliżył się do niej jeszcze bardziej, a coraz mniejsza przestrzeń
między nimi wcale nie była nieprzyjemna.
-
Nie - powiedziała cicho, bo najważniejsze rzeczy wypowiadała szeptem.
Nareszcie
ona rozumiała jego, a on rozumiał ją.
Tak,
pocałował ją.
Epilog
8 miesięcy później
Louis
wstał z fotela i otworzył drzwi balkonowe.
-
Jade, na pewno jesteś gotowa? - Niall spojrzał na dziewczynę z wahaniem. Nic nie
odpowiedziała tylko skinęła głową. Ruszył, więc ze swojego miejsca pod ścianą i
podszedł do wózka stojącego w kącie pokoju tuż koło fotela. Chwycił za rączki i
wyjechał nim na balkon. Jade wstała z łóżka i sięgnęła po laskę stojącą pod
ścianą. Jeszcze nie szybko, ale wystarczająco stabilnie i sprawnie, weszła na
balkon. Spojrzeli po sobie, wiedząc, że w ich głowach tli się ta sama myśl: w
trójkę rozpoczęli historię wózka, a teraz w trójkę ją kończyli. Dziewczyna czuła
jak serce jej przyspiesza. Czuła, że już za chwilę pozbędzie się ciężaru.
Uśmiechnęła się do nich, dając im znak, że jest już gotowa. Niall i Louis razem
podnieśli wózek, przekładając go przez barierkę. Chwycili go za jego krańce, a
Jade odstawiwszy laskę, złapała za jego środek. Louis spojrzał w dół.
-
To będzie raczej symboliczny upadek - roześmiał się.
-
Nie szkodzi - zapewniła Jade.
-
Na trzy? - spytał Niall, nie potrafiąc powstrzymać uśmiechu.
-
Na trzy - potwierdziła.
Raz
Dwa
Trzy.
"Chciałem powiedzieć, że kiedyś razem
wywalimy przez okno ten wózek. Jeszcze zobaczysz." - różnicą okazał się
tylko balkon.